Uporządkowałam swój świat i pokolorowałam go po swojemu – 3 kobiety biznesu mówią o swoich związkach na odległość
Zarządzanie firmą i dbanie o dom wymaga bardzo dobrej organizacji i samodyscypliny. Ten uporządkowany świat czasem może skomplikować miłość na odległość. Poznajcie historie 3 kobiet, które z sukcesem prowadzą biznes, mają wspaniałą rodzinę oraz mogą liczyć na wsparcie męża, ale od kilkunastu lat żyją w związku na odległość. Stworzyły własny system kontaktu na odległość i własną definicję małżeństwa.
Katarzyna Polkowska (KP): Od 9 lat jesteśmy małżeństwem, którego związek oparty jest na wzajemnym szacunku i przede wszystkim zrozumieniu wzajemnych marzeń i dążeniu do samorealizacji. Mąż pracuje w Norwegii i jest odpowiedzialny za projektowanie oraz nadzór nad realizacją systemów bezpieczeństwa w budynkach użyteczności publicznej. To dla niego olbrzymia szansa w międzynarodowej karierze. Powodem jego wyjazdu początkowo była potrzeba podkręcenia domowego budżetu, gdyż oboje mieliśmy niewiele ponad 20 lat i głowy pełne marzeń. W tym czasie pracowałam jako specjalista ds. szkoleń w firmie doradczej dla dużych firm transportowych.
Edyta Tecław (ET): Od 25 lat jestem szczęśliwą mężatką, ale nasze małżeństwo nie jest typowe. W zasadzie, już sam początek zapowiadał, że nie będzie to standardowy związek. Tak naprawdę, chyba nigdy nie marzyłam o takiej stabilnej codzienności. Jestem typowym „bliźniakiem”, numerologiczną „9” i ciągle potrzebuję zmian! Przed ślubem rozdzieliła nas Ameryka, gdzie mój partner wyjechał na kontrakt, a ja kończyłam studia i czekałam na obronę swojej pracy. Jedyny kontakt, przez pół roku, był ograniczony do tradycyjnej poczty, nie miałam wówczas internetu, a nawet telefonu. Pobraliśmy się w USA i postanowiliśmy, że skoro przetrwaliśmy tamtą rozłąkę, przetrwamy wszystko!
Marzena Ramotowska (MR): Żyję w związku na odległość od 17 lat i przyzwyczaiłam się do sytuacji, która dla innych być może na co dzień jest dużym wyzwaniem. Dziś wiem, że nie ma znaczenia, czy jesteśmy oddaleni od siebie o 2 godziny drogi, czy jest na drugim krańcu świata. Uporządkowałam swój świat i pokolorowałam go po swojemu, dzisiaj nie jest już tylko czarno – biały.
EBB: Kiedy przyszedł czas na Twój biznes?
KP: Dopiero po 2 latach od wyjazdu męża powstał pomysł założenia własnej firmy. Zdobyte przeze mnie doświadczenie oraz potrzeba bardziej elastycznego grafiku były jednymi z powodów założenia własnej działalności. Wtedy dodatkowe środki płynące z Norwegii okazały się zbawienne. Zapewniony kapitał początkowy okazał się dużym komfortem i buforem bezpieczeństwa w stawianiu pierwszych kroków we własnym biznesie.
ET: Kilka lat temu wróciliśmy na dobre do Polski, przyszedł czas, gdy nasze dzieci musiały skupić się na edukacji, a ja byłam gotowa na rozpoczęcie własnego biznesu. Ten powrót nie dał nam jednak stabilizacji, mój mąż, z racji swojego zawodu, mieszkał w różnych miastach w Polsce lub za granicą i widywaliśmy się tylko w weekendy, tak jest do dziś.
EBB: Możesz liczyć na wsparcie męża w prowadzeniu Twojej firmy?
KP: Uwielbiam, gdy mogę wykorzystać jego skandynawskie doświadczenie w podejściu do pracy i próbuję je przełożyć na nasz rodzimy grunt. On ma przywilej patrzenia na pewne rzeczy z większego dystansu i nie ma tu mowy o pokonywaniu Bałtyku. Potrafi i chce mi pomagać i dzielić się ze mną swoimi spostrzeżeniami. Jest moim przyjacielem i doradcą, a kiedy trzeba także krytykiem. Oczywiście, być może, nie jest to wariant idealny, a już z pewnością nie jest dla każdego.
Z końcem roku, nasze życie ponownie ulegnie zmianie, gdyż mąż wraca już na stałe do Polski. Wspaniałe jest to że nie mamy poczucia strachu, spowodowanego potrzebą uczenia się siebie na nowo – gdyż nie jest to wcale konieczne. Będzie to kolejny etap naszej wspólnej drogi, a nasz związek jak każdy inny przejdzie w fazę zmian.
ET: Najważniejsze jest zaufanie i chęć bycia ze sobą, nie ma rozwiązań idealnych, ale wiem, że odkąd realizuję się zawodowo, czuję się spełniona i inaczej patrzę na rozłąkę. Cieszę się, że mogę poświęcić dużo czasu na rozwój swojej firmy i wiem, że zawsze mogę liczyć na wsparcie mojego męża. Nie ma u nas miejsca na rywalizację, nie byłabym tu, gdzie jestem, gdybym miała innego partnera. I chociaż, jak w każdym związku, bywają trudne chwile, w głębi serca czuję, że nasza relacja jest wyjątkowa.
MR: Nie miałabym w sobie tyle siły, gdybym nie czuła wsparcia i miłości, którą mąż pokazuje na co dzień.
EBB: Co jest największym wyzwaniem w związku na odległość?
KP: Związek na odległość i prowadzenie firmy wymaga bardzo dobrej organizacji i samodyscypliny. Pogodzenie obowiązków „Pani Dyrektor” i dobrej żony, nie jest łatwe, ale możliwe. Okazało się że przy odpowiednim delegowaniu zadań i planowaniu tygodnia możemy widywać się regularnie. Przy odpowiedniej organizacji i sprzyjających okolicznościach mogliśmy sobie pozwolić na mój dłuższy pobyt w Skandynawii.
Największym problemem jest, mimo poukładanych relacji, tęsknota. Świadomość, że nie możemy być razem podczas każdych ważnych dla nas momentów, nie sprzyjająca rozłące. Jest to ogromna próba dla związku, dla jego trwałości. W takim trybie, nie ma miejsca na zazdrość, brak zaufania i wzajemnego zrozumienia. To, czego absolutnie nie może zabraknąć w takim związku, to wszechobecny kompromis i gotowość do wyrzeczeń.
MR: Na początku, nie ukrywam, to było wyzwanie, przede wszystkim organizacyjne. Trzeba pogodzić wiele rzeczy: dom, dzieci, szkołę, obowiązki popołudniowe, prowadzenie firmy, a nawet dwóch, no i pasję, bez tego ani rusz! Pasja w tym wszystkim jest niezbędna, aby odnaleźć swój work – life – balance, tak ważny w naszym życiu. Dla mnie pasja jest jak woda do picia, jak słońce, bez niej nie potrafiłabym normalnie żyć. Do tego codzienne poranne rytuały: medytacje, sesja wdzięczności, poranne praktyki energetyczne na trawie – to wszystko sprawia, że mam tyle w sobie energii do działania, że czasami mam wrażenie, że moja doba trwa 48 godzin a nie 24.
ET: Wiem jedno, że kiedy dzieci były małe i ja zajmowałam się głównie domem, było to dla mnie trudne wyzwanie. Zupełnie inaczej czułam się, gdy mieszkając poza Polską, działam w polskich stowarzyszeniach biznesu, czy prowadziłam filię agencji reklamowej. Ciężko jest być mamą i tatą na co dzień, zwłaszcza, gdy w weekend wszystkie wprowadzane przeze mnie reguły są wywrócone do góry nogami.
Przez lata płakałam nocami, tęskniłam, byłam młodą żoną, nie ukrywam, że bardzo bałam się, czy przetrwamy, byłam zazdrosna, widok męża opuszczającego dom, w garniturze z walizką w ręku doprowadzał mnie do smutku.
EBB: Tam gdzie Twój mąż, tam i Ty?
ET: Przez lata życie rzucało nas po świecie, jeździłam „za mężem” z dziećmi, starałam się stworzyć nam dom i zawsze powtarzałam „tam jest nasz dom, gdzie nasza 4”. Jednak i na obczyźnie przeważnie byłam z dziećmi sama, bo praca męża wymagała ciągłych wyjazdów.
EBB: Jaki jest przepis na udane małżeństwo? Miłość może trwać ponad wszystko?
ET: Po latach uświadomiłam sobie, że mogę być szczęśliwa żyjąc w ten sposób, patrzyłam na rozpadające się wokół małżeństwa, ich rutynę i znudzenie. A my ciągle czekaliśmy na szalony weekend, chcieliśmy być ze sobą i dawać sobie siebie nawzajem.
Przez wszystkie te lata rozmawiamy ze sobą godzinami przez telefon, łączymy się online, wychodzimy na „randki”, robimy sobie niespodzianki.
Były okresy, kiedy mieszkaliśmy ze sobą (pomiędzy kontraktami męża) i miałam wrażenie, że my już nie umiemy tak żyć, a może nigdy nie było to dla nas? Czasami mówię, że w nasz związek wpisana jest ta rozłąka i tęsknota, to nas nakręca. Czuję się trochę jak żona marynarza. Mam nadzieję, że nigdy się sobą nie znudzimy. Teraz, kiedy zarządzam swoją firmą i jestem pochłonięta nowymi wyzwaniami, coraz częściej i te weekendy są takie nie do końca nasze, ale dajemy radę i wiem, że damy!
Bardzo dużo wsparcia na co dzień otrzymuję od kobiet podobnych do mnie, które żyją aktywnie, łączą prowadzenie własnego biznesu z życiem rodzinnym. Wiele z nich, podobnie jak ja, mieszka daleko od męża, bo tak dziś wygląda życie. Kiedy ma się odpowiednie środowisko, otacza życzliwymi ludźmi, wszystko wydaje się łatwiejsze. Moje dzieci są już duże i wiem, że zawsze mogę na nie liczyć. To przyjemne, gdy patrzę, jak cenne wartości przekazaliśmy naszym dzieciom oboje z mężem i jakimi są odpowiedzialnymi, ale i empatycznymi ludźmi.
Nie żałuję żadnych decyzji i wyborów, jedyne, co poradziłabym kobietom w podobnej sytuacji, to życie chwilą i umiejętności bycia TU I TERAZ! – tego mi na początku zabrakło.
KP: W związku z tym, że mąż prowadzi bardzo intensywny zawodowo tryb życia, a chcąc jednocześnie mnie wspomóc, wspólnie podjęliśmy decyzję o cotygodniowych spotkaniach – „zebraniach”, w których mogę porozmawiać z nim o tematach czysto zawodowych. Oczywiście, jeśli jest tylko taka potrzeba, mąż jest zawsze do mojej dyspozycji. Nauczyliśmy się spędzać ze sobą czas bardziej efektywnie. Istnieje wiele przykładów par, które mając się na co dzień i tak się mijają, rzadko rozmawiają, a w konsekwencji przestają o siebie wzajemnie dbać. My celebrujemy każdą wspólną chwilę. Uważam że to daje nam przewagę nad „zasiedziałymi małżeństwami”.
MR: Jest tyle pięknych sposobów, aby okazać sobie wsparcie na odległość i nie wierzę już tym, którzy mówią: ”na odległość to nie miłość”. Właśnie to jest prawdziwa miłość, która nie boi się wyzwań, która pokona wszelkie trudności i wesprze w najtrudniejszych momentach. Nawet na odległość! A gdy potrzeba, gdy świat „się wali” zawsze wesprze Cię pięknym słowem, wyśle milion serduszek albo wsiądzie wieczorem w samochód, aby być blisko Ciebie choć na parę godzin, po to tylko, aby wstać o 4 rano i ruszyć w drogę powrotną do pracy.
Jak bardzo wtedy człowiek sobie uświadamia, że prawdziwa miłość nie zna granic, że prawdziwa miłość pokona wszelkie przeszkody! Jak pisze Antoine de Saint Exupery: „Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej Ci jej zostaje”.
Katarzyna Polkowska – Dyrektor Zarządzająca i założycielka EMKA LOGISTICS SP.Z O.O. – firmy spedycyjnej w Olsztynie. Więcej TUTAJ
Edyta Tecław – Właścicielka ViaAroma – marki biżuterii zapachowej i niezwykłych olejków eterycznych sprowadzanych z destylarni na całym świecie. Więcej informacji TUTAJ
Marzena Ramotowska – Właścicielka marki franczyzowej „Ślubna Pracownia”, pierwszej tego typu franczyzy w Polsce (drugiej w Europie), która działa na rynku od 2006 roku, cenionej w branży ślubno – weselnej, przedsiębiorca od 2008 r. Certyfikowana Trenerka mentalna, Trenerka w zespole Mental Power Jakuba B. Bączka. Więcej informacji TUTAJ
Pomysł i redakcja: Emilia Bartosiewicz Brożyna – redaktor naczelna LadyBusiness.pl, założycielka Lady Business Club, ekspert osobistego PR online