Z dziewczyny z marzeniami stałam się świadomą kobietą – wywiad z Adrianną Kasprzak
To prowadzenie wewnętrznego dialogu uświadomiło mi, że ta decyzja może należeć tylko do jednej osoby - do mnie. Nikogo innego. Stwierdziłam, że tak jak miałam odwagę zacząć tworzyć markę, tak samo powinnam mieć odwagę podjąć decyzję o jej zamknięciu. - mówi Adrianna Kasprzak - właścicielka marki #TheWomanPower i Naturalne Atelier, które postanowiła zamknąć.
Emilia Bartosiewicz – Brożyna: Kilka miesięcy temu ogłosiłaś, że zamykasz swoją markę. Dla wielu kobiet własna firma to spełnienie marzeń, a Ty zdecydowałaś inaczej. Dlaczego?
Adrianna Kasprzak: Kiedy podjęłam decyzję o zamknięciu swojej marki kosmetyków naturalnych, usłyszałam mnóstwo pytań czy zarzutów w stylu “Jak to rezygnujesz ze swojego marzenia?”. Ton niedowierzania wymieszany ze zdziwieniem królował przez tygodnie rozmów praktycznie z każdym do kogo dotarła ta informacja. Momentami miałam chwile wątpliwości czy ta analityczna Adka, dobrze wszystko policzyła i czy na pewno chcę “rezygnować z tego marzenia”.
Na szczęście bardzo szybko otrzeźwiałam i sprawiłam sobie kubeł zimnej wody w postaci zdroworozsądkowego podejścia. Przecież w żadnym wypadku nie rezygnuję ze swojego marzenia, nie wymazuję go w jakikolwiek sposób czy nie zapominam o nim. Z dumą mogę powiedzieć, że spełniłam jedno z największych marzeń swojego życia, o którym wzdychałam do gwiazd, wszechświata i do samej siebie.
EBB: Z Twoich wpisów w social mediach Twoje klientki mówiły jednak inaczej?
AK: Zastanawiałam się właśnie nad tym, dlaczego inni uważali inaczej. Skąd wzięło się to przekonanie o utraconym marzeniu?
Po pierwsze mamy tendencję wręcz kurczowo trzymać się decyzji opartej na naszym marzeniu i walczymy o nią tak, jakby nic poza nią się nie liczyło. Nie zważamy na to z jakim kosztem się ona wiąże i nie potrafimy powiedzieć na głos, że zderzenie marzenia z rzeczywistością, stało się po prostu dla nas niszczące. Nie pomaga też w tym powszechny strach przed opinią osób trzecich. Co powiedzą bliscy, jak zareagują znajomi albo jak będę odbierana na rynku po ogłoszeniu takiej decyzji. Częściej zastanawiamy się nad opinią innych, zapominając o najważniejszym zdaniu, tym własnym.
Dodajmy do tego, słynne “jak będziesz robić to co kochasz, to nie przepracujesz ani jednego dnia”. I mamy gotowy, mistyczny bullshit o realizacji marzeń zawodowych.
Kiedy postanowiłam, że Naturalne Atelier będzie marką kosmetyków naturalnych, byłam w totalnej rozsypce. Cały czas będę mówić o tym, że tak długo o tym marzyłam, że wszechświat zrobił wszystko by to marzenie stało się rzeczywistością. Wymagało to ode mnie wzniesienia się na wyżyny możliwości, katorżniczej pracy, łączenia kilkunastu stanowisk, spania po 3h i mnóstwa siły. Na palcach jednej ręki mogłam policzyć, które mnie wspierały. Jeszcze mniej było tych, którzy wierzyli w ten sukces. To marzenie stało się życiem.
Sama byłam ciekawa na ile starczy mi sił, aby je dalej spełniać, rozwijać i poświęcać się jemu. Z każdym produktem stawałam się silniejsza, pewniejsza i szczęśliwsza. Sprawiało mi to niesamowitą frajdę, patrzyłam jak sklepowe regały prezentowały coraz więcej produktów z naszym logo.
EBB: Jednak świat wokół się zmienia, Ty się zmieniłaś w ciągu tych lat?
AK: To co działo się na świecie nie sprzyjało spełnianiu mojego marzenia. Nie poddawałam się i walczyłam. Pracowałam mocniej, ciężej i dłużej. Miałam o co. Czułam, że rezygnacja z marzenia nie będzie dobrym rozwiązaniem. Zmieniłam podejście do biznesu, otworzyłam się na nowe, zdobyłam kolejne środki – po prostu czułam, że dam radę. I przez jakiś czas dawałam…
Aż przyszedł moment i spojrzałam w lustro i uświadomiłam sobie, że nie tak chciałam się czuć spełniając swoje marzenie. Nie sprawiało mi frajdy, za to przysparzało wielu zmartwień. I coraz częściej zastanawiałam się “co by było, gdybym zrezygnowała”. Zaczęłam nawet lekko przebąkiwać bliskim, że może jednak trzeba podjąć decyzję o zamknięciu. Oczywiście słyszałam tylko od nich “ nie zgrywaj się, złe czasy wytrzymasz i będzie dobrze. Jak to wytrzymasz, to wytrzymasz wszystko”
EBB: Mam wrażenie, że czasem boimy się tych decyzji, które głęboko w sercu, uważamy, że są konieczne. Ale to nie takie proste? Jak było u Ciebie?
AK: Dokładnie! W mojej głowie pojawiło się mnóstwo pytań:– A może ja nie chcę żyć od kryzysu do kryzysu?
– A co jeśli teraz nie wykorzystuję swoich innych talentów?
– Czy jestem szczęśliwa?
– Co się stanie jeśli ogłoszę to światu?
To prowadzenie wewnętrznego dialogu uświadomiło mi, że ta decyzja może należeć tylko do jednej osoby – do mnie. Nikogo innego. Stwierdziłam, że tak jak miałam odwagę zacząć tworzyć markę, tak samo powinnam mieć odwagę podjąć decyzję o jej zamknięciu.
To wszystko uświadomiło mi, że z dziewczyny z marzeniami stałam się świadomą kobietą, która podjęła decyzję bez poczucia straty, a z poczuciem spełnienia marzenia, ogromnej dawki doświadczenia i gigantycznym rozwojem.
EBB: Czego się nauczyłaś? Co możesz powiedzieć innym kobietom, które stoją przed podobnym dylematem?
AK: Nie żałuję ani jednej godziny pracy, zarwanej nocy, poznanej osoby, wykonanej próby kosmetyków, wydrukowanej źle etykiety czy podjętej jakiejkolwiek decyzji. Mało tego! Jestem cholernie wdzięczna za ten czas. Czy drugi raz podjęłabym decyzję o spełnieniu tego marzenia? No pewnie!
Myślę, że najważniejszą lekcją z tego wszystkiego jest zrozumienie, że mój świat nie kończy się na jednym marzeniu. A najlepszą metodą do osiągnięcia poczucia spełnienia, jest słuchanie siebie i reagowanie na własne potrzeby. Każdej kobiecie życzę odwagi. Takiej do spełniania marzeń, popełniania błędów i do działania na własnych zasadach! Tego, aby były otwarte na to co się zadzieje i nie bały się przyszłości; dlatego, że “celując w księżyc nawet jeśli nie trafisz, znajdziesz się pomiędzy gwiazdami”. (Nie)rezygnowały z marzeń i pamiętały, że mogą mieć ich mnóstwo!
EBB: Jak wygląda teraz Twój czas kiedy masz bieżącej pracy nad własną firmą? Zwolniłaś, nie pędzisz, masz więcej czasu dla siebie?
AK: Hmmm, ta bieżąca praca nadal jest. Tak jak firmy nie otwiera się z dnia na dzień, to tak samo się jej nie zamyka w jeden dzień. Zależało mi na uczciwości i poinformowaniu klientek odpowiednio wcześniej. Nie wyobrażam sobie, że po podjęciu decyzji czekam z jej ogłoszeniem kolejne miesiące i jak gdyby nic prowadzę komunikację w marce. Budowanie społeczności i relacji z ludźmi było największą misją tej marki. Moje działania są skupione wokół wyprzedaży, rozliczeń, pakowania zamówień (spływa ich całkiem sporo) i tworzeniu planu na dalsze działania – tak by nie zostawić tej cudownej ekipy, która cały czas jest obecna.
Zanim ogłosiłam decyzję światu to, zaopiekowałam się sobą i posłuchałam siebie. Odpoczynek, wyjazd na Podlasie i bycie sama dla siebie sprawiło, że złapałam więcej dystansu i poczułam taki wewnętrzny spokój. Mam też wrażenie, że pojawiła się u mnie nowa energia. A najlepsze jest to, że poczułam, że wraz z tą decyzją przeszłam transformację, która sprawiła, że inaczej patrzę na to co się dzieje wokół i zdecydowanie inaczej podchodzę do nowych projektów.
Adrianna Kasprzak – twórczyni zamykającej się marki kosmetyków naturalnych Naturalne Atelier, twórczyni marki #TheWomanPower, specjalistka od rekrutacji i komunikacji oraz certyfikowana trenerka sprzedaży i kompetencji miękkich. HR Business Partnerka w agencji marketingowej Digitalk.
Emilia Bartosiewicz – Brożyna – redaktor naczelna LadyBusiness.pl, założycielka i CEO Lady Business Club, ekspert osobistego PR w internecie, pomysłodawczyni plebiscytu dla kobiet biznesu Lady Business Awards. Od 2011 roku łączy przedsiębiorcze Polki z całego świata i motywuje je do świadomego budowania swojej rozpoznawalności.
fot. Agnieszka Wanat