Mimo różnicy zdań i wieku umiemy znaleźć kompromis. – Wywiad z Katarzyną Kobier i Janiną Kobier

field_553d29d248006

Emilia Bartosiewicz Brożyna: Pamięta Pani początki salonu? Skąd pomysł na projektowanie akurat sukien ślubnych a nie zwykłych sukienek?

JK: Pomysł na stworzenie własnej marki narodził się podczas projektowania i szycia własnej sukni ślubnej. Pracownia Sukien Ślubnych Janina Kobier powstała w 1986 roku z pasji do szycia i realizacji marzeń przyszłej Panny Młodej o wyjątkowej sukni ślubnej.

EBB: Kasia, byłaś wówczas dzieckiem pamiętasz jak mama zaczynała?

KK: Kiedy mama zaczynała szyć, jeszcze w domu, miałam zaledwie 3 latka, więc z tego momentu mało pamiętam. Bardziej z opowieści mamy dowiedziałam się, że czasami jak było dużo klientek, a mnie się nudziło, przychodziłam i pytałam mamy „czy ta Pani jeszcze długo będzie? (uśmiech)”. Okazuje się że po latach te klientki wracają ze swoimi córkami uszyć dla nich suknie i pamiętają mnie jako małą dziewczynkę – to bardzo miłe. Natomiast jak mama przeniosła się już do pierwszej pracowni pamiętam ten moment doskonale. Dla mnie to było miejsce pełne magii różnorodnych materiałów i dodatków, z których powstawały piękne suknie. Tam też zarabiałam swoje pierwsze pieniądze wyszywając aplikacje cekinami, perełkami itp. Można powiedzieć, że tak zaczęła się moja przygoda z biznesem i przedsiębiorczością.

EBB: Ale Ty nie poszłaś w stronę projektowania i szycia, stworzyłaś swoją własną markę i firmę?

KK: Ja zawsze się zarzekałam, że nigdy nie pójdę tą drogą. Wiedziałam jaka to ciężka praca i ile czasu zajmuje stworzenie sukni od podstaw. Poza tym zawsze czułam presję, żebym poszła w ślady mamy, a ja tego nie chciałam. Nie chciałam być porównywana do mamy.

Poszłam zupełnie inną ścieżką, mniej twórczą. Ponieważ mam umysł ścisły wybrałam studia ekonomiczne i cała moja kariera zawodowa poszła w tym kierunku. Przez kilka lat pracowałam na etacie jednak zaszczepiona od dziecka przedsiębiorczość dała o sobie znać. Tak w 2013 roku powstało biuro tłumaczeń Inter-translate, w tym roku mija dokładnie 10 lat od jego założenia.

EBB: Każda nowa sukienka to nowa historia i emocje klientki w niej zawarte. Co daje Pani największą satysfakcję?

JK: Największą satysfakcję daje mi uśmiech klientek ich radość, a także ich rodzin. To są ogromne emocje, którym towarzyszą nierzadko łzy wzruszenia – także moje. Czasami spotykam klientki już po ślubie. Dziękują mi za piękną suknie, za spełnienie ich marzenia – to daje ogromną radość i dumę. Z satysfakcją również patrzę na nowe pokolenie klientek, które są córkami moich pierwszych panien młodych. Ich mamy chcą kontynuować rodzinną tradycję i uszyć suknie ślubną w miejscu, które przed laty przyniosło im szczęście.

EBB: Mama i córka – dzisiaj tworzycie wspólną historię, odpowiadacie za różne obszary w firmie. Ale nie zawsze tak było, kiedyś nie współpracowałyście razem. Co się zmieniło?

KK:  Życie okazało się trochę przewrotne. 4 lata temu mama przeniosła pracownię do większego lokalu i poprosiła mnie o pomoc, która miała być tylko na chwilę. Jednak tak mnie to wciągnęło, że zostałam. Znalazłam tu swoje miejsce, obsługuję klientki, oddaję się pracy twórczej przy wymyślaniu nowej kolekcji, zajmuje się marketingiem, ale maszyny dalej nie dotykam (uśmiech). Okazało się, że praktyka w wyszywaniu aplikacji się przydała i teraz ręcznie przyszywam elementy haftów, guziki itp. – to bardzo mnie uspokaja. Praca w salonie znacząco się różni od biura tłumaczeń. Tu mam bezpośredni kontakt z klientem, który bardzo lubię. Mogę również wykazać się większą kreatywnością biorąc udział w targach, sesjach stylizowanych czy dobierając tkaniny, dodatki itp.

EBB: Praca z córką jest wyzwaniem – czy może spełnieniem marzeń o wspólnej pracy?

JK:  Już od najmłodszych lat Kasia pomagała w pracowni, zarabiając na swoje kieszonkowe, wyszywaniem perełek, cekinów i kamiennych aplikacji. Córka cały czas była obecna w życiu pracowni, chociaż jej kariera zawodowa potoczyła się, początkowo w innym kierunku. Dla mnie praca z córką nie jest trudna, gdyż mamy dobry kontakt ze sobą. Mimo różnicy zdań i wieku umiemy znaleźć kompromis. Córka ma dobry kontakt z klientami, gdyż jest w podobnym wieku i rozumie młode pokolenie. Ja służę swoim wsparciem i wieloletnim doświadczeniem. Uzupełniamy się.

EBB: Mówi się dużo o różnicy pokoleń. Wiele jest pewnie burzliwych rozmów, ale czego uczysz się od Twojej mamy?

KK: Zdecydowanie cierpliwości! W porównaniu do mamy jestem w gorącej wodzie kąpana. Mama musi wszystko na spokojnie przemyśleć i przeanalizować, zanim podejmie decyzję. Dzięki temu wszystko wspólnie uzgadniamy i dyskutujemy. Każda z nas czasami ma odmienne zdanie, ale potrafimy się porozumieć i znaleźć złoty środek. Od mamy również uczę się wytrwałości – to nie lada wyczyn –  prowadzić firmę 37 lat –  dostosowywać się  do zmian które dyktuje czas i moda.

EBB: Skąd bierze Pani inspiracje do tworzenia nowych projektów?

JK: Sam materiał jest dla mnie inspiracją. Często najpierw kupuje haft, który mi się podoba i z tego tworzę nowy model. Inspiruję się także zagranicznymi firmami i najnowszymi trendami mody. Wielką inspiracją są również nasze klientki, kiedy mówią co im się podoba, czego szukają, oczekują od sukni ślubnej – wsłuchuje się w ich potrzeby.

EBB: Czym wyróżnia się Wasz salon od innych salonów?

KK: Salon znajdujący się w centrum Chorzowa przy ulicy Truchana to nowocześnie urządzone miejsce z zachowaniem rodzinnej atmosfery i tradycji. Chcemy, aby każda Panna Młoda bez względu na rozmiar poczuła się w tym ważnym dla niej dniu wyjątkowo i komfortowo. W naszej autorskiej kolekcji znajdują się suknie odpowiednie dla każdej figury, posiadamy również modele „Plus size”. Tworzymy miejsce, w  którym żadna Panna Młoda nie usłyszy „nie mamy nic w Pani rozmiarze”, bo mamy i chcemy, żeby każda kobieta wyglądała pięknie bez względu na rozmiar.

JJ: Naszym największym wyróżnikiem jest indywidualne podejście do klienta i możliwość modyfikacji każdej sukni, która jest uszyta przez nas. Szycie na miarę daje również gwarancję, że dniu ślubu suknia będzie idealnie dopasowana oraz każdy detal zostanie dopracowany według wytycznych przyszłej Panny Młodej. Nasze kolekcje staramy się dopasować do panujących w danym sezonie trendów w modzie, a wszystkie suknie uszyte są z najlepszej jakości materiałów i koronek zagranicznych producentów.

EBB: Co jest największym wyzwaniem w doborze „tej jedynej” sukni przez klientkę?

JK: Największym wyzwaniem jest spełnienie oczekiwań klientki i dobranie sukni tak, żeby pasowała do jej sylwetki, charakteru i stylu ceremonii. Czasami okazuje się, że model, który klientce się spodobał na wieszaku, czy zdjęciach nie pasuje do jej sylwetki. Trzeba dobrać do niej taki fason, żeby wyglądała korzystnie. Tutaj ogromną rolę odgrywa wieloletnie doświadczenie. Niekiedy wystarczy drobna zmiana w kroju sukni, żeby okazała się tą wymarzoną. Ważne jest też żeby kierować się gustem klientki i jej potrzebami.

EBB: Czy ostanie lata wpłynęły na zmianę myślenia o wyborze sukni ślubnej przez przyszłe panny młode?

KK: Zdecydowanie tak. Teraz dziewczyny wolą zobaczyć gotowe modele, przymierzyć różne fasony, zobaczyć jak dana tkanina się układa. Wcześniej mama szyła modele zgodne z wizją klientki z jej inspiracji i zdjęć. Po omówieniu wszystkich szczegółów, naszkicowaniu sukni, powstawała ta jedna, wymarzona suknia ślubna. Obecnie mamy własną kolekcje modeli, na której bazujemy, klientka może wybrać gotowy model lub go zmodyfikować. Teraz klientki mają zdecydowanie dużo większy wybór, a co za tym idzie są bardziej wymagające i wiedzą czego pragną.

 

 


Udostępnij