Najwięcej nieporozumień wynika z tego, że nie rozmawiamy spokojnie i wprost o swoich potrzebach.
Warto pamiętać, że ten czas, w którym jesteśmy ze sobą częściej, może być szansą – gdyby nie lockdown, wielu moich klientów nie zauważyłoby, że coś się zaczyna między nimi psuć. W codziennej gonitwie łatwo to przeoczyć. Być może, gdyby sytuacja nie zmusiła ich do przyjrzenia się ich związkom, za kilka lat przestałyby istnieć - mówi Lidia Korbus Then, trenerka i coach relacji.
Emilia Bartosiewicz – Brożyna: Z czym najczęściej przychodzą do Ciebie pary?
Lidia Korbus Then: Z problemami w komunikacji. Mówią, że coraz częściej się kłócą i właściwie nie wiedzą o co. Kochają się, a jednocześnie nieustająco siebie ranią. Czasami ich problemy faktycznie wynikają z tego, że nieprawidłowo się komunikują – przecież nikt nas nie uczył w szkole jak rozmawiać. Ale często jest tam jakieś drugie dno – ukryta pretensja, żal, który powoli zatruwa związek.
EBB: Jak ostatnie półtora roku wpłynęły na życie par, rodzin?
LKT: Różnie. Niektóre pary atmosfera pandemiczna wzmocniła, bo okazało się, że mogą na siebie liczyć i dobrze jest w sytuacji zagrożenia mieć obok kogoś, kto poniesie ten ciężar razem z tobą. Wielu ludzi jednak odkryło, że ich związki dawno już nie są takie, jakie chcieliby, żeby były.
Gdy codziennie rano wychodzili do pracy i spotykali się wieczorami lub w weekendy, trudniej było to zauważyć. A kiedy pandemia zmusiła ich do przebywania ze sobą 24 godziny na dobę, nagle prawda brutalnie do nich dotarła. Większość z nich w czasie największego poczucia zagrożenia nic z tym nie robiła. To nie był czas na podejmowanie radykalnych decyzji. W momencie obawy o życie – a taki zdecydowana większość miała w czasie pandemii – ludzie trzymają się tego, co znają. Nawet jeśli nie są z tego zadowoleni. Dopiero w momencie, gdy zaczęliśmy powoli oswajać się z myślą, że wirus z nami zostanie i trzeba nauczyć się z nim żyć, obserwowałam wśród par ruchy dążące do zmiany. Decydowały się na rozstanie albo próbę pracy nad związkiem.
EBB: Jak nie zwariować mieszkając i pracując pod jednym dachem?
LKT: Sporo zależy od tego, jak duży jest to dach (uśmiech). Inaczej funkcjonuje się w domu z ogrodem, w którym każdy z członków rodziny ma swój pokój do pracy czy nauki, a w przerwach może się poopalać, a inaczej, gdy mamy do dyspozycji dwa pokoje, a w nich dwie osoby pracujące przy laptopach oraz na przykład dwoje dzieci uczących się zdalnie.
Niezależnie od warunków, warto, aby każdy znalazł dla siebie tylko swoją przestrzeń – nawet, jeśli ma się ona ograniczać do kawałka pokoju.
Najwięcej nieporozumień wynika z tego, że nie rozmawiamy spokojnie i wprost o swoich potrzebach. Warto zatrzymać się, usiąść i sprawdzić, co nam właściwie przeszkadza. Czy faktycznie chodzi o to, że nagle mamy mniej miejsca? Czy może o to, że narasta w nas poczucie niesprawiedliwości, bo jedno z nas przejęło większą część opieki nad dziećmi od drugiego? A może po prostu brakuje nam znajomych z pracy? Albo wciąż obawiamy się o zdrowie i życie swoje i swoich bliskich? Bez określenia, co właściwie jest przyczyną naszego rozdrażnienia, trudno jest znaleźć rozwiązanie problemu.
Myślę, że warto też pamiętać, że ten czas, w którym jesteśmy ze sobą częściej, może być szansą – gdyby nie lockdown, wielu moich klientów nie zauważyłoby, że coś się zaczyna między nimi psuć. W codziennej gonitwie łatwo to przeoczyć. Być może, gdyby sytuacja nie zmusiła ich do przyjrzenia się ich związkom, za kilka lat przestałyby istnieć.
Obserwuję też, że wiele par wykorzystuje ten czas na wzmocnienie związku – wspólne śniadania, obiady, spacery. Jest wiele możliwości. Warto poszukać szans, jakie daje nam taka sytuacja.
Dla niektórych była to szansa na zderzenie się z prawdą, że żyją w związku, w którym są krzywdzeni i podjęli decyzję o rozstaniu, której być może nie podjęliby jeszcze długo, udając sami przed sobą, że nie jest tak źle.
EBB: Czy każda para powinna mieć wspólne zainteresowania, które zbliżają do siebie ludzi?
LKT: Przede wszystkim, warto zadbać o to, żeby wzajemnie szanować swoje prawo do indywidualnych zainteresowań. Decyzja o związku z drugą osobą nie oznacza przecież, że mamy zrezygnować z siebie! Jeśli on lubi jeździć na rowerze, a ona woli motory, to nie ma potrzeby, żeby ona jeździła z nim na rajdy, a on z nią na zloty motocyklowe. Ważne, żeby żadne z nich nie miało pretensji do drugiego o to, że spędza w ten sposób czas. A jeśli pretensja się pojawi, to zawsze warto sprawdzić, skąd się bierze. Przyczyny mogą być różne – od poczucia marnowanie pieniędzy na hobby, poprzez żal o to, że spędzamy za mało czasu razem, kończąc na braku zaufania do partnera, który nie wiadomo co i z kim właściwie tam robi. To bardzo toksyczne i warto to przepracować, żeby nie zatruwać życia sobie i partnerowi.
A o rzeczy robione wspólnie też warto zadbać. Bo to faktycznie zbliża. Tyle, że wcale nie musi to być nic wielkiego. Mogą to być nawet wspólnie wykonywane obowiązki domowe, np. pielenie w ogródku albo gotowanie. Wydawać by się mogło, że w czasie pandemii wiele par non stop jest razem i nie ma już potrzeby o to dbać. Tylko, czy faktycznie jesteśmy razem, czy raczej siedzimy obok siebie, ale każde z nas jest zajęte swoją pracą? Chodzi o spędzanie ze sobą wartościowego czasu, w którym mamy okazję do popatrzenia sobie w oczy, wspólnego pośmiania się i wzmacniania więzi.
EBB: Czego unikać w związku?
LKT: Nieporuszania trudnych tematów. Wiele osób nie robi tego, żeby nie zrobić przykrości partnerowi. Inne wolą nie wywoływać wilka z lasu – może samo się wyjaśni? A jeszcze inne nie wiedzą, jak to zrobić. Trudne tematy, gdy je zignorujemy, zwykle z biegiem czasu stają się jeszcze trudniejsze. Oczywiście, warto rozmawiać o nich umiejętnie, żeby wzmocnić związek, a nie go osłabić.
EBB: Jakieś podpowiedzi aby pobudzić nasz związek?
LKT: Niektóre pary zgłaszają się do mnie, bo już między nimi nie jest tak, jak na początku związku. Dobra wiadomość jest taka, że to zupełnie naturalne. Druga dobra wiadomość – nigdy już nie będzie tak, jak na początku.
Początek wygląda zwykle tak wspaniale właśnie dlatego, że jest początkiem. Na tym etapie mamy za zadanie zaprezentować się z jak najlepszej strony, żeby zachęcić do siebie drugą osobę. Dlatego kwiaty, romantyczne wyznania i niespodzianki są na porządku dziennym. Zawsze pięknie pachniemy i występujemy w najlepszych strojach. No właśnie: „występujemy”. Bo to gra aktorska. Zwykle, odgrywana w jak najlepszej wierze. Jesteśmy w ten sposób ewolucyjnie uwarunkowani do przedłużania gatunku. To piękny okres i warto go wykorzystać do ustalania ważnych dla nas zasad, bo jesteśmy wtedy najbardziej skłonni do ugody. Taki stan trwa czasem rok, czasem dwa.
Natomiast kolejny etap związku to faza, w której dochodzą do głosu wszystkie nasze dotychczasowe przekonania i zaczynamy patrzeć na partnera bardzo realnie. Często jest to faza rozczarowania – bo przecież w fazie pierwszej, zakochania, wydawało się, że będzie idealnie. Że partner czy partnerka odgaduje każdą myśl. A tymczasem już nie ma nieustającego „my”. Zdecydowanie jesteśmy ty i ja i każde z nas ma osobne wyobrażenie, często odmienne, na temat tego, jak powinien wyglądać nasz związek.
Zwykle wtedy możliwe są trzy scenariusze: rozpad związku, trwanie w nim, w poczuciu rozczarowania i frustracji lub budowanie fundamentów pod trzeci, najbardziej satysfakcjonujący etap związku. Moi klienci to właśnie osoby, które wybierają tę trzecią drogę.
Dopiero, gdy związek staje się dojrzały, czyli najogólniej rzecz ujmując szanujemy w nim siebie i partnera, warto zadbać również o ekscytację i namiętność. To jest dobry moment na powrót do randek i romantycznych uniesień z pierwszego etapu. Bez zadbania o inne obszary, samo pobudzenie związku w sferze cielesnej, na dłuższą metę na pewno nie uzdrowi związku.
EBB: Dlaczego warto korzystać ze wsparcia terapeuty? Sami nie zawsze umiemy sobie pomóc?
LKT: Sami zwykle nie widzimy dokładnie naszych problemów. Specjalista przygląda się parze z zewnątrz i dostrzega to, czego para nie jest w stanie dostrzec – właśnie dlatego, że jest w środku związku.
Najczęściej pracuję z parami, które czują, że zaczyna się między nimi psuć, ale jeszcze nie są na etapie, w którym dzielą dom na pół i chcą się rozstać. Zależy im na sobie i chcą się porozumieć. Takim osobom zwykle wcale nie jest potrzebna terapia! Po prostu pomagam im nazwać, na czym właściwie polega trudność w ich związku, określić, jakiego związku chcą, co im stoi na przeszkodzie, w jaki sposób te przeszkody mogą pokonać, a potem wspieram ich, gdy wdrażają kolejne kroki, które prowadza ich do szczęśliwego związku. Tylko tyle. I aż tyle, bo bardzo trudno jest to zrobić bez zewnętrznego wsparcia. Dlatego zawsze czuję ogromną satysfakcję, gdy widzę kolejną parę, wychodzącą z sesji z zupełnie nową energią.
Lidia Korbus – Then – certyfikowana trenerka i coach relacji. Pomaga parom, którym coraz trudniej jest się porozumieć i coraz częściej pojawiają się między nimi spięcia. Na bazie autorskich programów, prowadzi sesje online z Klientami i Klientkami z Polski i zagranicy. Pracuje metodą poznawczo-behawioralną, coachingową – czyli wspiera w zrozumieniu sposobu funkcjonowania i zmianie zachowań, które szkodzą i nie pozwalają osiągnąć satysfakcjonujących relacji. Więcej o Lidii >>>TUTAJ<<<
Emilia Bartosiewicz – Brożyna – redaktor naczelna LadyBusiness.pl, założycielka Lady Business Club, prezes Lady Business Women Foundation autorka podcastu Imagine Yourself ekspert osobistego PR w internecie, pomysłodawczyni plebiscytu dla kobiet biznesu Lady Business Awards. Od 2011 roku łączy przedsiębiorcze liderki i motywuje je do świadomego budowania swojej rozpoznawalności. Mówi głosem kilkuset przedsiębiorczych, z którymi pracuje każdego dnia.
fot. Unsplash