Niemal połowa rodziców pyta dzieci o nowinki technologiczne. Badanie the:protocol
Nie tylko dzieci mogą nauczyć się wiele od dorosłych. Choćby w zakresie korzystania z technologii działa to w obie strony, co jasno pokazuje badanie the:protocol. Aż połowa rodziców niepełnoletnich dzieci deklaruje, że ich dziecko pomagało kiedykolwiek swoim dziadkom w zrozumieniu nowinek technologicznych. Niemal tyle samo (47%) wykorzystuje wiedzę technologiczną pochodzącą od ich dziecka. 4 na 10 osób twierdzi, że zdarzyło im się poprosić pociechę o wsparcie w zakresie technologii. Jak oceniają te wyniki specjaliści od edukacji cyfrowej Kamil Śliwowski i dr Maciej Świrski?
Nauka to potęgi klucz, ale dorośli nie mają na nią monopolu
– W świecie zdominowanym przez nowe technologie pilną potrzebą realizowaną na poziomie rządu, samorządu, organizacji pozarządowych, szkoły czy rodziny jest potrzeba dbania o codzienny wysoki poziom higieny cyfrowej. Higiena cyfrowa to zespół takich działań, które odnoszą się do korzystania z zasobów sieci. Cyfrowo higienicznie jesteśmy wówczas, kiedy nasze codzienne korzystanie z cyfrowych dobrodziejstw pozytywnie wpływa na nasze zdrowie psychiczne, fizyczne, społeczne, rozwój duchowy albo w zakresie minimalnym – nie wpływa negatywnie. Utrzymywanie wysokiego poziomu higieny cyfrowej doprowadzić może do bardziej bezpiecznego, kreatywnego i racjonalnego korzystania na przykład z urządzeń ekranowych z wielką korzyścią dla siebie. Najgorsze co możemy w tej kwestii zrobić jako dorośli, to wycofać się ze świata cyfrowego dzieci. Internet sam w sobie nie jest dobry ani zły, jednakże jakiekolwiek jego formy nadużywania prędzej czy później będą szkodzić naszemu zdrowiu, w szczególności zdrowiu psychicznemu – tłumaczy dr Maciej Dębski z Fundacji Dbam o Mój Zasięg.
– Dla współczesnego młodego pokolenia internet jest narzędziem do zaspokajania ich wszystkich potrzeb życiowych – od biologicznych poprzez potrzebę bezpieczeństwa, przynależności, szacunku czy uznania. Pamiętajmy, że edukacja jest procesem dwustronnym – zawsze można ją odwrócić. Jeśli osoba dorosła stanie się dla dziecka uczniem, a dziecko stanie się nauczycielem dla dorosłego rodzica bądź nauczyciela dzieje się magia: dorosły dowiaduje się więcej, jakimi prawami rządzi się współczesny świat młodych cyfrowych, dziecko doświadcza poczucia wartości i uznania – wyjaśnia dr Maciej Dębski z Fundacji Dbam o Mój Zasięg.
Edukacja dwustronna czy… wielokierunkowa?
– Weźmy na przykład rosnącą popularność asystentów AI, w tym wirtualnych znajomych w aplikacjach takich jak replika.ai, albo nawet rozmowy z ChatGPT, który potrafi wchodzić w rolę, a nawet rozwija pamięć o swoich rozmówcach. Potrzebujemy poszukiwać sposobów na to, jak rozmawiać o takich technologiach z dziećmi, jak unikać pułapek, takich jak traktowanie personalnych technologii jako ludzi. Dobrym pierwszym krokiem dla wszystkich rodziców jest wykorzystanie technologii do nauki, ale niekoniecznie upowszechnianie dostępu do smartfonów w szkole. Na to zwracają uwagę m. in. Jonathan Haidt i Jean M. Twenge – badacze i autorzy głośnych książek o wpływie social mediów na młodzież. Ich zdaniem w szkole kluczowe jest maksymalizowanie interakcji społecznych, a ograniczenie dystrakcji, jakie płyną z technologii, w szczególności mediów społecznościowych – wyjaśnia Kamil Śliwowski, instructional designer w INCO, autor w Sektor 3.0 i trener umiejętności cyfrowych.