Moc społeczności może zdziałać cuda!

Moc społeczności. Dzisiaj poczułam ją wyjątkowo mocno. Zatrzymałam się wyjątkowo na dłużej i to dostrzegłam.

Trudno czasem spojrzeć obiektywnie na to, co same stworzyłyśmy. W takich przypadkach nie zawsze umiemy spojrzeć z dystansu. Zazwyczaj projekt, czy firmę, traktujemy bardzo osobiście, z ogromną dawką emocji. Wkładamy w to serce i czas, wierząc, że będzie rosło, spełni oczekiwania, będzie realizacją naszych marzeń. Tak też jest w przypadku projektu, który niezmiennie jest w moim sercu od prawie dziesięciu lat – Lady Business Club.

Ogromnie cieszę się, że kobiety potrafią okazać sobie piękne wsparcie, jeśli jest potrzebne. Jest tylko jedna rzecz, która musi się wydarzyć – trzeba o to wsparcie poprosić. A w przypadku kobiet proszenie o pomoc nie jest w naszej naturze. Trudno jest pokonać barierę i od małego zakorzenione przekonanie – “ja wszystko sama”.

Jeśli decydujemy o dołączeniu do jakiejś społeczności, to aby z niej najwięcej skorzystać i otrzymać wsparcie, warto pytać, doświadczać, otworzyć się na siebie i na drugiego człowieka. Ludzie już w czasach prehistorycznych łączyli się w grupy, aby przetrwać, aby czuć siłę grupy, aby móc na siebie liczyć i mieć wsparcie w wychowaniu dzieci, czy opiece w przypadku choroby. W grupach biznesowych potrzebujemy i szukamy zrozumienia. Chcemy mieć wokół siebie ludzi, którzy poczują to, co robimy lub chcemy zrealizować. Potrzebujemy być w grupie, aby nie czuć się samotnymi liderkami, chcemy otaczać się ludźmi, którzy nas inspirują oraz motywują do działania.

Z drugiej strony w ich oczach dostrzegamy zrozumienie i wsparcie oraz brak oceny. Tego ostatniego często doświadczamy od bliskich nam osób, które zadają pytania “po co ci to?”, “dlaczego chcesz to zmienić, źle ci?”, “to się nie uda”, “nie ma szans aby to był sukces”. Dlatego kiedy zobaczyłam jakie wsparcie dały dziewczyny w Lady Business Club jednej z Lady, która potrzebowała głosu w konkursie na osobowość biznesu, serce zabiło mi mocniej. Co więcej, społeczność znała ją tylko z posta, nie poznała się jeszcze w realu.

I owszem wiele osób może powiedzieć, że takie konkursy są bez znaczenia, bez sensu. Wiem jednak, że takie zatrzymanie i potrzeba głosów, uznanie od czasu do czasu jest potrzebne. Mimo, że kochamy to co robimy i wierzymy, że to ma sens, to czasem potrzebujemy poczucia bycia docenioną z zewnątrz. I ja to rozumiem. Biegnąc w codziennej pracy ta chwila zatrzymania i dobrego słowa jest potrzebna. Taka nagroda to też wspaniały element PR-u. Warto o tym pomyśleć, zastanowić się jak możemy to wykorzystać, jak pochwalić się naszym szczęściem i radością z naszymi klientami. Tak pochwalić się!

To nie pierwszy raz kiedy społeczność LBC okazała sobie wsparcie. To dzieje się właściwie każdego dnia. Kilka miesięcy temu kiedy jedna z dziewczyn (średnia wieku członkiń to 40-45+, ale wszystkie my to dziewczyny;-) złamała kręgosłup zagranicą, natychmiast otrzymała wsparcie w zakresie działań z ubezpieczeniem, zwykłym podtrzymaniu na duchu czy ofertą pomocy w biznesie. Pomoc to także polubienie postów, skomentowanie wpisu, który ma dla kogoś znaczenie. To czasem dobre słowo albo porządny kopniak do działania. Może to być indywidualne spotkanie w realu albo pisanie w wiadomościach. Nie zawsze musi być namacalna albo konkretnie mierzalna, ale jest odczuwalna. Nie zawsze te, które ją dają ujawniają się publicznie. Ale zawsze czuć ich wielką moc.

Kiedy masz za sobą i ze sobą społeczność fanów, klientów, tych dobrych, kochanych, jesteś rozpoznawalna w swoim środowisku, społeczności to zawsze możesz liczyć na wsparcie. I to zarówno w trudnych momentach, jak i tych, kiedy pada słowo sukces. Prawdziwych przyjaciół poznaje się bardziej po tym jak znoszą właśnie nasz sukces niż w pomagają “w biedzie”.

Warto otaczać się ludźmi podzielającymi nasze przekonania. DObrze mieć towarzystwo o podobnych aspiracjach i dążeniach. Taką społeczność, która odpowiada naszym wyobrażeniu o samych sobie i o przyszłości.

Ta sytuacja w grupie przedsiębiorczych kobiet w walce o miejsce na podium pokazała, że siła grupy działa z każdej strony. Ktoś może liczyć na wsparcie, a ktoś może to wsparcie dać. Finalnie ta członkini wygrała. Stała pomiędzy prezesami ogromnych i znanych korporacji, reprezentantami, którzy nie mieli za sobą, aż tak wiernej społeczności, może nie mieli jej wcale. Stanowisko nie miało znaczenia, większą rolę odebrała więź, relacja, pozytywne emocje wokół marki, wokół osoby. A teraz ta osoba, poprzez swoją pozytywną rozpoznawalność, podzieli się swoją energią z innymi. Szczęście i radość poszło w świat. I może więcej kobiet uwierzy, że warto budować społeczność, zaangażowanie. Przestrzeń, w której możemy czuć się dobrze i czerpać radość tworzenia. A co więcej warto prosić o pomoc, kiedy jej potrzebujemy. Każdego dnia i w każdej sprawie. Nie ma błahych tematów.

Dzisiaj gratuluję Joannie, cieszę się, że Edyta zdrowieje. Dziękuję za odwagę w proszeniu o pomoc. Z radością i dumą patrzę na społeczność LBC. Dziękuję, że jesteście.

Autorka: Emilia Bartosiewicz – Brożyna, założycielka Lady Business Club


Udostępnij