Oczywiście to wybór bardzo subiektywny i opierający się na tym co do tej pory widziałam, niewykluczone, że zestaw ten zostanie rozszerzony lub zmieniony kiedy zobaczę kolejne wielkie miasta, a takich jeszcze kilka przede mną.
Podium obsadzone
Mam trzech faworytów i jednego zwycięzcę, który jest absolutnie bezkonkurencyjny bo to moje miasto po prostu ulubione. Darzę je największym sentymentem, jestem wobec niego absolutnie bezkrytyczna. I kiedy ktoś mnie pyta dokąd mogłabym się przeprowadzić tylko to jedno miejsce przychodzi mi na myśl. Rzym – Wieczne Miasto, Roma, odkryłam je dla siebie bardzo dawno temu i nieustająco od już 20 lat chłonę wszystko co rzymskie. Zabytki i to jakie, wszystkie w rozmiarze XXL, przeogromne, wkomponowane w żywe miasto, unikatowe, łączące wieki historii i z ikoną stylu, kopalnią smaków i włoskim życiem. Wspomniana już kuchnia, choć wymienia się Neapol i południe Włoch jako przykład kuchni najbardziej wysmakowanej to w Rzymie jako stolicy znając się trochę w mieście można znaleźć smaki całych Włoch.
Ludzie, tych uwielbiam obserwować, szczególnie w centrum, kiedy rano suną do biur na swoich skuterach eleganccy panowie i bardzo klasyczne panie, pracują aż do lunchu by swój pranzo zjeść w maleńkiej ristorante u znajomego Włocha rozmawiając z nim o tym co w życiu ważne czyli rodzinie, pogodzie, futbolu. I tak każdego dnia bo przecież rozmowa może się toczyć od miejsca w którym się zakończyła dnia poprzedniego. I tak bym o tym Rzymie mogła pisać i pisać ale skoro zostawiam go poza konkurencją TOP 3 to teraz do rzeczy.
Kapsztad na podium
Kolejne dwa miasta są do siebie trochę zbliżone. Kapsztad uwielbiam, afrykańskie miasto położone na samym krańcu kontynentu to piękne połączenie wody i gór. I to nie byle jakich bo dominująca nad miastem Góra Stołowa z idealnie płaskim tarasem na górze wspaniale odcina się w krajobrazie całego miasta. Dopiero z góry widać jak pięknie miasto oblepia cały naturalny cypel wychodzący w morze. Port, dzielnice mieszkalne, piękna marina. Tu tętni życie, luz zupełnie nietypowy dla Afryki, porównywalny z ruchem w Tokio, Nowym Jorku czy Paryżu. Muzyka, gwar, kuchnia, promenada, trasy spacerowe.
Cape Town to idealna baza wypadowa do zwiedzania całego kraju. Osobiście polecam jednak trasę po RPA w nim zakończyć bo żadne inne miasto w RPA nie jest mu w stanie dorównać ani urokiem ani rozmachem. Ja po prostu bardzo lubię to zestawienie wody i gór stąd wybór kolejnego miasta na mojej liście jest dość oczywisty.
Boskie Rio
Rio de Janeiro i cokolwiek by o nim nie mówić ono jest po prostu piękne. A gdy dodać jeszcze słoneczną pogodę i historię tego miejsca znowu mamy kombinację idealną. Copacabana niesamowita długa na 4 kilometry plaża w centrum miasta, górująca nad nią Głowa Cukru skąd po raz kolejny jest cudny widok na całe miasto, szeroka promenada z widokiem na wybrzeże i gęsta zabudowa miejska obok. Rio ma coś jeszcze; ma wspaniałych ludzi, którzy mieszkają w tych domach z oknami wychodzącymi na Copacabanę od dziesiątek lat, i mimo tego, że ich nieruchomości warte są teraz grube miliony to oni jak co dzień wychodzą rano na spacer ze swoimi pupilami, nierzadko panie w papilotach, sukienkach w drobne kwiatki, które nam bardziej kojarzą się z koszuliną do spania niż sukienką wyjściową, panowie w swoich przydeptanych już klapkach albo hawajankach, którzy za rogiem piją cafezinho z podwójnym cukrem i przeglądają prasę tym samym opierając się wiadomościom w wersji elektronicznej.
Nie brakuje tu także lokali podtrzymujących klasę i styl dawnych lat, gdzie gigantyczne lustra przywiezione zostały z Belgii a żyrandole z Francji, gdzie szkło przypłynęło z Wenecji a przepisy na ciastka z Portugalii.
Tak się składa, że oba te miasta i Rio i Kapsztad nie mają dobrej opinii jeśli chodzi o bezpieczeństwo. Niestety i ja byłam świadkiem kilku kradzieży i drobnych przestępstw ale i tak urok tych miejsc przekonuje mnie zdecydowanie by polecać Wam wizytę w tych miejscach zachowując oczywiście należytą ostrożność.
Kair ma magię
Jest i trzecie miasto, które bardzo lubię to Kair. Ten przekornie nie ma gór, najbliżej leżą piramidy, które niegdyś poza miastem, teraz są już oblepione domami i blokami, do wody też kawał drogi bo Aleksandria daleko a mimo to miasto to urzeka swoją osobliwością. To co zazwyczaj rzuca się w oczy jako pierwszy egzotyczny element to ogromny ruch uliczny. Często słyszę o tym, że ktoś nie odważyłby się prowadzić samodzielnie auta w Kairze. Mówię Wam nie taki diabeł straszny, najważniejsze to wsiąść za kierownicę i robić to co robią pozostali, czyli jechać, nie myśleć zbyt długo, nie być zawalidrogą, tu pomachać, tu potrąbić i jechać.
A te targowiska -souki? I bynajmniej te turystyczne, ale te prawdziwe arabskie z tkaninami, wielkimi garami, mnóstwem suszonych daktyli i przyprawami, i ten gwar od rana do nocy, bawiące się dzieci, które towarzyszą swoim mamom na straganach. Kawiarnie zdominowane przez mężczyzn popijających miętową herbatę, kawę z kardamonem czy palących sziszę.
Wreszcie jadłodajnie, te najlepsze wprost na ulicy serwujące bardzo proste dania, ale jakie pyszne. Jest i Nil który bywa zbawiennym miejscem spacerowym kiedy w mieście robi się bardzo gorąco, tu najczęściej można liczyć na jakąś bryzę. Tak zdecydowanie Kair to jedno z tych bardziej egzotycznych miejsc. Tylko raz byłam w części miasta gdzie mieszkają śmieciarze. I nie należy mylić tego z Miastem Umarłych, gdzie ludzie zamieszkują grobowce lub pomieszkują wraz ze zmarłymi budując swoje domostwa tuż obok ich pomników. Ta wspomniana dzielnica gdzie mieszkają śmieciarze mieści się na obrzeżach Kairu, zabrał mnie tam po latach znajomości mój przewodnik. Niesamowite jak bardzo wyraźnie widać było tam podział na sektor zbieraczy plastiku, gałganiarzy, kolekcjonerów puszek i stali. Zapach łatwy do wyobrażenia przy wysokich temperaturach miasta ale wrażenie niesamowite.
Oczywiście pośród kolejnych miast, które bym wymieniła ze swojej listy must see byłby Nowy Jork, Buenos Aires, Lizbona, Paryż, Sztokholm. Budapeszt, Vancouver, Marakesz, Bangkok, Luang Prabang i pewnie wiele innych ale miałam wybrać 3 i bonus.
Już szykuje kolejną listę, tym razem rzecz będzie o najpiękniejszych wodospadach.
Autor: Estera Hess – Z wykształcenia lingwista i tłumacz przysięgły języka angielskiego i niemieckiego, jednak jej największą pasją są podróże. Od 10 lat prowadzi własne butikowe Biuro Podróży ESTA, samodzielnie przeciera szlaki, wybiera kontrahentów, pilotuje także kilka egzotycznych tras w ciągu roku. Stara się stworzyć swoim klientom wyjątkową podróż życia.
Czytaj więcej >>Artykuły autora >>