Wydaje mi się, że należałoby się teraz zatrzymać, poobserwować, wyciągnąć swoje wnioski i nie działać ryzykownie, pod względem inwestowania, czy nowych projektów. Rozgrywające się wydarzenia na Ukrainie zmobilizowały cały świat. Nas jako bezpośrednich sąsiadów szczególnie. Nie dlatego, że musimy, ale bardzo chcemy pomóc. Nie chcemy czuć bezradności, chcemy mieć wpływ na otaczającą nas rzeczywistość. Wszystkie oczy skierowane są teraz w jednym kierunku, nie wiadomo, co będzie dalej i jaka przyszłość czeka nas, jak i całą Europę, być może świat.

Osobiście uważam, że w związku z tym, nie należy nic zaczynać, inwestować w coś, co nie jest teraz potrzebne, zaczynać nowych projektów i kampanii, ponieważ większość odbiorców nie zareaguje. To nie jest odpowiedni czas. Sama chciałam wydać książkę, którą skończyłam pisać kilka miesięcy temu „Toksyk na szpilce”. Jednak, po pierwsze to ciężki temat, nie dla wszystkich. Po drugie – inwestycja w książkę w obecnej chwili nie jest potrzebna, wręcz ryzykowna. Uważam, że te środki muszę przeznaczyć na jakąś formę zabezpieczenia, kupienie rzeczy niezbędnych w razie sytuacji kryzysowej. Moje samopoczucie będzie trochę lepsze, jeśli będę uważać, że zabezpieczyłam jakoś siebie, ludzi i zwierzęta, które kocham.

Kolejne, to promocja książki, czy też czegokolwiek innego. Czy ktoś jest teraz zainteresowany książką, rajstopami czy też przykładowo inwestycjami biznesowymi? Jak zrobić fajną i pozytywną kampanię, jeśli wszystko dookoła wymaga powagi. Sam czas myślenia o rozwoju w tym momencie, nie jest na miejscu. Należy się zatrzymać, pomyśleć, poczekać na rozwój sytuacji. Zdaję sobie sprawę z tego, że każdy chce żyć dalej, normalnie, ale nie można już udawać, że nic się nie stało. Widzę to niestety wśród moich bliskich, których roczniki powyżej ’90 nie widzą zbytniego problemu i nie zdają sobie sprawy z konsekwencji, tego, co się dzieje obok nas. Mają plany, chcą inwestować, nie chcą i nie interesują się całą sytuacją. Z pewnością są szczęśliwsi z tego powodu, ale są to jak dla mnie, osoby, które pierwsze w kolejce, będą bardzo zaskoczone i nieprzygotowane na niekorzystne scenariusze, z którymi lepiej się liczyć, niż udawać, że nie istnieją.

Z drugiej, jednak strony, ta sytuacja tworzy nowe możliwości, dla niektórych branż, i spore zarobki, rzec bym mogła, że na czyimś nieszczęściu, ale na to nie ma się wpływu. Jakie branże zyskają? Nie jestem zawodowym ekonomistą, jest ich zapewne bardzo dużo. Wszystko, co poszukiwane, na topie, generuje wzrost cen. Poszukiwana jest benzyna, a więc wzrosła, poszukiwane są lokale do wynajęcia dla uchodźców, a więc cena wynajmu wzrosła. Niesamowicie wzrosły ceny prądu i gazu, a więc wszystkie firmy, które dają możliwość podpisania umowy, które przynajmniej zblokują podwyższanie cen przez jakiś czas, zbierają żniwa. Takie zainteresowanie należy wykorzystać, jak najbardziej, jeżeli się pracuje w którejś z branż, które są w stanie obecnie zarobić.

W takiej sytuacji szybkie planowanie i wdrożenie projektu, jest konieczne. Rynek potrafi się zmieniać z dnia na dzień, a czasem tylko jeden dzień może dać bardzo duży zysk lub nagłą stratę. W mojej branży, tego typu czynniki oddziałują stopniowo. Ludzie, mimo złych nastrojów, nie chcą przestać funkcjonować w sposób nazwijmy to komfortowy, szczególnie po tak długim okresie pandemii i rygorów oraz ograniczeń z nią związanych. Życie nie zdążyło wrócić na poprzednie tory, gdy zafundowano nam kolejne problemy.

Po moich klientach i znajomych widzę, że chcą porozmawiać odnośnie do tego, co się dzieje i ich niepokoi, pokrzepić się jakoś rozmową, a że nikt nie wie, co będzie i jakie są prognozy, chętnie wysłuchuje się opinii innych, dzieląc się również swoimi spostrzeżeniami. Te rozmowy są istotne, chcemy i potrzebujemy się poskarżyć i pożalić na te straszności, o których słyszymy, widzimy w wiadomościach i na zdjęciach.

Od jednej znajomej, przeczytałam w korespondencji, że boi się o to co będzie i tuli swoje dzieci, ciesząc się, że ma je przy sobie, i to jest właśnie sens mojego felietonu, sposób, rada: Znajdź tą cenną chwilę, drobnostkę i skup się na niej! 

Często w tym codziennym pędzie, a wiem to sama po sobie, nie dostrzegamy chwil zwyczajnych, ale jak ważnych i niesamowicie istotnych, gdyby okazało się, że ich zbraknie. Przytulenie dziecka, swojego zwierzaczka, podrapanie za uszkiem, spacer z chłopakiem czy też mężem, zachodzące słońce, gwieździste niebo – jest tego tak dużo! Co Ciebie relaksuje? Śpiew ptaków, szum fal, szum strumyka, śmiech dzieci, ciepło słońca? Ile można wymieniać tych wspaniałości!

Okoliczności są jeszcze cały czas sprzyjające, bez alarmów, świstów strzałów, krzyków czy też strachu o siebie, swoich bliskich, czy też zwierzęta, które są członkami rodziny i oby tak zostało. To czas na zrozumienie faktu, że „mam więcej, znacznie więcej”, niż ludzie obok, a więc zwolnij i przypatrz się tym ważnym chwilom.

Tu zostawiam ekonomię, zyski i straty, powinności i obowiązki, a biorę za rękę trochę ezoteryki, która ze mną pójdzie przez fragment mojego dalszego felietonu. Od kilkunastu lat zajmuje się kartami tarota i w tym miejscu, chciałabym Wam przedstawić kartę „Wisielec”. Brzmi bardzo negatywnie, ale tak absolutnie nie jest. Wisielec w karcie tarota, ukazany jest jako człowiek wiszący do góry nogami, nie widać na jego twarzy grymasu ani bólu. On czeka, widzi świat w odmiennej perspektywie, do góry nogami. Pojawia się określenie „bogactwo przemyśleń”. Dobrze czasem stać się takim „wisielcem”. Dobrze jest teraz spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, wstrzymać się, samemu „przywiązać” się do zatrzymania.

Przypatrzcie się z boku na otaczający was świat i realia.

Autorka: Anna Szewczak – właścicielka Centrum Stylizacji Porto w Pruszkowie oraz placówki szkoleniowej z zakresu stylizacji włosów i paznokci. Mistrzyni Polski i Europy w stylizacji, mistrz fryzjerstwa z uprawnieniami pedagogicznymi, szkoleniowiec. Więcej >>>TUTAJ<<<

anna szewczak | felieton

Czytaj także