Pieniądze są ważne dla niego i dla niej

To prawda, że nie wszyscy decydują się o wyborze życiowego partnera, kierując się zasobnością jego portfela, ale to, czy ma pieniądze – lub wie, jak je zarobić, jest dla nas ważne. Tak jesteśmy ewolucyjnie zaprogramowani. Zjawisko ma nawet swoją nazwę: homogamia. Chodzi o maksymalizowanie swoich dochodów przez poszukiwanie na partnera kogoś, kto w naszych oczach posiada atrakcyjny (lub nawet atrakcyjniejszy niż my) status społeczny. To podejście jest bliższe kobietom, czego zapewne nie pochwalają feministki. Pieniądze po prostu dają nam poczucie bezpieczeństwa.
Nic dziwnego więc, że gdy ich brakuje, pojawia się stres i napięcie w związku.

Pieniądze może i są powodem kłótni w związkach, ale pandemia zbliżyła ludzi do siebie

Pieniądze są tematem, który potrafi zepsuć relacje nawet w najbardziej kochającym się i wyrozumiałym związku.
Nie ma problemu, póki pieniądze są (choć znajdą się i tacy, którzy przyznają, że zbyt wiele zer na kocie także może powodować napięcia, a jak pokazują badania, panowie w naszym kraju mają zazwyczaj problem z tym, że ich partnerki zarabiają więcej od nich). Jak wynika z danych Intrum, pandemia zmniejszyła dochody aż 45 proc. konsumentów w naszym kraju, co w praktyce może oznaczać dodatkowe powody do kłótni między partnerami.
Czy można więc obarczyć pieniądze (a raczej ich brak) za główną przyczynę rozpadu związku? Niekoniecznie!

1/3 (30 proc.) respondentów z Polski biorących udział w badaniu Intrum twierdzi, że stres finansowy związany
z pandemią Covid-19 sprawił, że zbliżyli się do swoich partnerów/partnerek. W Rumunii nawet 43 proc. pytanych udzieliło takiej odpowiedzi
[1]. Pieniądze może są tematem, przez który się kłócimy lub rywalizujemy z partnerem, ale gdy przychodzi kryzys, przysłowiowa czarna godzina – a z pewnością pandemia koronawirusa jest taką sytuacją
– możemy liczyć na swojego partnera/partnerkę. Jednak patrząc na statystyki rozwodów z ostatnich dwóch lat,
z pewnością nie brakuje związków, które nie przetrwały tej próby i kłopoty finansowe w pandemii przyczyniły się do zakończenia relacji
– komentuje Agnieszka Surowiec, ekspert Intrum.

W czasie kryzysu obcinamy wydatki na pielęgnowanie związku

33 proc. konsumentów biorących udział w badaniu Intrum przyznaje, że robienie romantycznych niespodzianek dla współmałżonka lub partnera w postaci zakupów czy organizowanie randek jest na liście trzech wydatków, które ograniczamy, kiedy przychodzi czas zacisnąć pasa. Średnia europejska w tym przypadku kształtuje się podobnie
– 31 proc.[2].  Czy te dane to dowód na rozsądek finansowy Polaków, czy nasz brak romantyzmu?

Mówi się, że podsycanie uczucia, szczególnie w długoletnim związku kosztuje, nie tylko czas, ale i pieniędzy, jednak wydaje się, że czasach kryzysu mamy ważniejsze priorytety finansowe i warto pochwalić taką postawę rodzimych konsumentów biorących udział w badaniu Intrum. „Tylko” 17 proc. respondentów odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy najczęstszym powodem sięgania po kartę kredytową jest obdarowywanie drugiej polówki prezentami, choć należy przyznać, że w okresie Walentynek ten odsetek z pewnością i tak wzrasta. W tym względzie najbardziej „romantyczni” są (i najwięcej za to płacą) mieszkańcy Irlandii (24 proc.), a najmniej Estończycy (5 proc.) – zaznacza Agnieszka Surowiec, ekspert Intrum.

Wydawanie pieniędzy czy nawet zapożyczanie się dla partnera, może być postrzegane jako romantyczny gest, ale cały romantyzm znika, gdy pomyśli się o tym, że niektórzy czują się przymuszeni do takiej postawy. Blisko co 5. pytany (18 proc.) przyznaje, że gdyby nie wydawał tyle pieniędzy na prezenty dla swojego współmałżonka/partnera, spodziewa się, że ta osoba odeszłaby w ciągu roku[4]. Co te dane mówią o tym, jak i z kim budujemy relacje?
Do rozważania po Walentynkach…


Intrum, badanie przeprowadzone jednocześnie na ponad 24 000 konsumentach w 24 krajach Europy. Dane zostały zbierane
w okresie od 21 lipca do 26 sierpnia 2021 r.

Dane Intrum, 2021 r.

Źródło: materiały prasowe

foto: Pixabay

kryzys | pieniądze | walentynki

Czytaj także