Zacznę od komunikacji ustnej, która jest naturalną umiejętnością ludzką – mówimy wtedy do swojego partnera czy partnerki osobiście. 

Co się wtedy wydarza? 

Najczęściej taka komunikacja jest spontaniczna. To znaczy, że nie myślimy np. 5 minut nad każdym zdaniem, nie zastanawiamy się, czy stworzyliśmy zdanie poprawne stylistycznie, czy dokonaliśmy powtórzeń tego samego słowa w zdaniu itd. 

Poza tym, w sposób naturalny prowadzimy zwykle dialog. I nie chodzi tu o sytuację, w której sobie przerywamy, ale o taką, w której na bieżąco jesteśmy w stanie zareagować i odpowiedzieć partnerowi np. na jego pytanie albo wątpliwość. 

Co najistotniejsze, komunikacja bezpośrednia wspierana jest najróżniejszymi komunikatami pozawerbalnymi. Dużą rolę może odgrywać zarówno sposób, w jaki mówimy, jak też mowa ciała, odległość, w jakiej jesteśmy od rozmówcy itd. W komunikatorach dysponujemy emotkami, GIFami, które mają za zadanie zastąpić naszą mimike, mowę ciała. Jednak często zdarza się, że odpisując po jakimś czasie, zastajemy osobę, do której piszemy w zupełnie innym humorze niż wtedy, gdy do nas pisała i nasze emotki są już po prostu nieadekwatne do sytuacji. A przecież często zdarza się też, że odpisując szybko, pomylimy się i wyślemy nie tę emotkę, którą chcieliśmy! 

W bezpośrednim kontakcie oboje też widzimy, w jakim jesteśmy otoczeniu. Jeśli np. Ty i Twój partner przebywacie w środku miasta, to nie zdziwi Cię, że Twój partner przerwał na chwilę rozmowę, na czas przechodzenia przez ruchliwą jezdnię, prawda? To naturalne, że będzie kontynuował, gdy znowu będziecie bezpieczni na chodniku. Nie zdziwi Cię to, ponieważ wiesz, gdzie się znajdujecie.

A teraz przyjrzyjmy się komunikacji pisemnej, która odbywa się za pośrednictwem komunikatorów. 

Taka wymiana zdań pozbawiona jest przede wszystkim komunikatów niewerbalnych. Nie masz możliwości zobaczyć, usłyszeć ani dotknąć swojego partnera. A wygląd, wyraz twarzy, czy tembr głosu mają ogromne znaczenie w komunikacji. Czasami mówią znacznie więcej niż słowa, które są wypowiadane! 

Poza tym, pisząc, zwykle dłużej zastanawiamy się nad doborem słów. Np. czy są poprawne ortograficznie. I wtedy komunikacja przestaje być spontaniczna. 

Często nie wiesz też, czy Twój partner lub partnerka w tej chwili prowadzi samochód, przechodzi przez ruchliwą jezdnię, jest na spotkaniu czy też ma czas i może Ci odpisać. Jeśli więc dłużej nie odpisuje, to jest wysokie prawdopodobieństwo, że poczujesz zniecierpliwienie. Bo Ty jesteś w innych okolicznościach niż Twój partner czy partnerka. 

Wasza rozmowa zatraca też charakter dialogu – może się zdarzyć, że Twój partner nie odpisuje, więc nadal do niego coś piszesz, on nie może znowu odpisać, więc w zasadzie jest to monolog.

Dlaczego pokazuję Ci te różnice? 

Ponieważ ostatnio coraz częściej pojawia się w mojej pracy z parami temat nieporozumień, wynikających z przekazywania sobie informacji pisemnych za pośrednictwem różnego rodzaju komunikatorów. W toku pracy, okazuje się, że te nieporozumienia w ogóle nie miałyby miejsca, gdyby dokładnie te same komunikaty przekazywane były w bezpośredniej rozmowie. 

Mam świadomość, że czasami łatwiej jest coś napisać niż powiedzieć. Pracując z parami, często spotykam się z brakiem nawyku, a nawet umiejętności wyrażania wprost do partnera czy partnerki tego, co chcemy przekazać. Rozumiem więc, że może się zdarzyć taka sytuacja, w której coś bardzo Ci doskwiera, ale nie jesteś w stanie w żaden sposób wyrazić tego osobiście (choć taka forma byłaby oczywiście najlepsza). I decydujesz się na napisanie tego, co leży Ci na sercu. 

Jeśli już zdecydowałeś czy zdecydowałaś się na taką formę, to zachęcam Cię do potraktowania jej jako pierwszego kroku. Który powinien być uzupełniony o rozmowę osobistą. Taką, w której Twój partner będzie miał szansę dostrzec również emocje wypisane na Twojej twarzy, usłyszeć ton, jakim mówisz, zobaczyć Twoją gestykulację itd. Dopiero te wszystkie czynniki razem oddadzą Twój przekaz. 

Żaden emotikon, żaden GIF, żadne zdanie z trzema kropeczkami na końcu, nie jest w stanie zastąpić osobistego komunikatu. I jeśli tylko nie jesteś zmuszona czy zmuszony używać takiej komunikacji w Waszej relacji, to zachęcam Cię do ograniczenia jej do minimum.   

Oczywiście, komunikacji bezpośredniej  warto się nauczyć, aby nie raniła, tylko faktycznie była konstruktywna. Czyli przynosiła rozwiązanie trudności, która się między Wami pojawia. 

A na pewno warto jest podchodzić z rezerwą do komunikacji pisemnej za pomocą komunikatorów internetowych. To cudownie, że są i możemy być ze sobą w kontakcie, gdy zachodzi taka potrzeba, ale sprawdź, czy faktycznie w przypadku Twojego związku ten kontakt jest dzięki komunikatorom lepszej jakości, czy wręcz przeciwnie.  

Autorka felietonu: Lidia Korbus – Then – certyfikowana trenerka i coach relacji. Pomaga parom, którym coraz trudniej jest się porozumieć i coraz częściej pojawiają się między nimi spięcia. Na bazie autorskich programów, prowadzi sesje online z Klientami i Klientkami z Polski i zagranicy. Pracuje metodą poznawczo-behawioralną, coachingową – czyli wspiera w zrozumieniu sposobu funkcjonowania i zmianie zachowań, które szkodzą i nie pozwalają osiągnąć satysfakcjonujących relacji. Więcej o Lidii >>>TUTAJ<<<

fot. Photo by Adem AY on Unsplash

jak to w związku | komunikatory w związku | lidia korbus then | miłość online

Czytaj także