Jeszcze tylko jeden miesiąc... Jeszcze tylko jeden projekt, klient. Jeszcze tylko jeden wysłany mail, telefon, zoom czy spotkanie. Jeszcze tylko jeden tydzień, kolejny rok. Jeszcze tylko jedna wypłata, której sobie nie przeleję. Kilka łez ze zmęczenia. I wreszcie...odniosę sukces.
W social mediach wszystko gra. W social mediach porównujemy się do innych, uśmiechniętych kobiet biznesu. Szczerze mówiąc nie wierzę, że one, chociaż raz w życiu, nie miały wszystkiego dość, nie były smutne czy przygnębione. Nawet jeśli znamy wszystkie zasady i techniki wellbeing, work balans czy inne panujące dookoła trendy, w praktyce dopada nas zwykła, szara codzienność.
Całe moje życie byłam dla siebie bardzo surowa. Wymagałam od siebie więcej niż od innych. Jeśli coś robiłam, zawsze chciałam zrobić to na najwyższym poziomie, bez względu na to, ile musiałam poświęcić czy z czegoś zrezygnować. Kiedy w głowie pojawiała się myśl, że chcę coś zrobić, nie zastanawiałam się czy mogę. Bardziej myślałam jak to zrobić, niż czy dam radę.
Kiedy całymi dniami jesteś w biegu, ponieważ prowadzisz własną firmę lub nią zarządzasz, nie zawsze masz czas aby wymienić się doświadczeniami z innymi kobietami biznesu. Wszyscy dookoła mówią, że uważność jest ważna, że trzeba zadbać o siebie, myśleć o sobie i takie tam.
Krąg kobiet od zawsze był magiczną formą, w ramach której kobiety mogą się widzieć, usłyszeć, dostrzec, wyrazić co czują bez osądzania. Ostatnio o kręgach kobiecych mówi się wyjątkowo dużo. Może wynika to z faktu, że kobiety są na nie bardziej otwarte i częściej szukają swojej społeczności. Może dlatego, że głośniej mówimy o ich realnym działaniu i wsparciu.