Moja wielka pasja… to rozmowa z mądrymi ludźmi. By­wają ta­kie roz­mo­wy, które są w sta­nie przeobrazić cały nasz świat. Nie możemy ich zaplanować. Nie możemy się na nie przy­goto­wać. Rozmowy o Marce, to cykl rozmów z Kobietami znanymi w mediach jak i działającymi lokalnie. Niezależnie od zasięgu rozpoznawalności, ich odwaga, wierność ideałom, prawdziwa charyzma inspiruje do stawania się lepszym człowiekiem. Poprzez rozmowy otwieram okno do świata, w którym realizują pasje, marzenia i tworzą dla siebie przestrzeń wolną od wyścigu i konkurowania.

Motto, którym chcę inspirować kobiety brzmi: „Urodziłaś się po to, by wieść nadzwyczajne życie, robić nadzwyczajne rzeczy i pomóc nadzwyczajnej liczbie ludzi.” Mike Litman.

Tym razem do rozmowy zaprosiłam Joannę Olejek, właścicielkę marek Multi Lingua i Multi Niania.

Ewa Czertak: Pamiętasz najtrudniejszą decyzję z perspektywy kilku lat prowadzenia własnego biznesu?

Joanna Olejek: Ostatnio przeczytałam, że każdym działającym przedsięwzięciem stoi odważna decyzja. Zatrudniam od 40 do 60 osób. Jak wspomnę 2007 rok, sam początek i decyzję o założeniu działalności, byłam przerażona tą perspektywą. Wtedy nie miałam o niczym pojęcia – faktury, koszty, podatki – nie wiedziałam nic na ten temat. Także z perspektywy czasu sama decyzja o załeżeniu firmy była najtrudniejsza – potem „poszłam za ciosem”.

EC: Co pozwoliło być tobie odważną?

JO: Odwagę wynikającą z zaufania do świata i siebie samej zaszczepili mi Rodzice, którzy również byli przedsiębiorcami. Mój tata nigdy nie pracował na etacie, zawsze prowadził własny biznes. Rodzice całe życie ciężko pracowali, ale też cały czas potrafili się cieszyć się z życia i dostrzegać jego piękno w różnych aspektach. Teraz być odważną biznesowo pomagają mi też mąż i moi przyjaciele, Magda i Adam. Myślę, że mam ogromne szczęście, że na swojej drodze spotykam mądrych i inspirujących ludzi.

EC: Miałaś łatwiej? Widziałaś jak takie życie wygląda?

JO: Tak naprawdę, podejmując decyzję o założeniu firmy, przede wszystkim wiedziałam, że mam kogoś za plecami – to pomagało, dawało poczucie bezpieczeństwa, miałam wsparcie: najpierw rodziców a później męża, który bardzo mi kibicował. Wiedziałam, że nawet jeśli się nie uda, to i tak oni będą mnie wspierać.

Pracowałam w zawodzie lektora biznesowego angielskiego od wielu lat, ale ciągle miałam potrzebę bycia niezależną. Od zawsze podróżowałam, najpierw jako dziecko z rodzicami po całej Polsce, a później sama z plecakiem po całym świecie. Na studiach pracowałam jako pilot wycieczek w Grecji, Egipcie, na Cyprze. Po zakończeniu kontraktu zawsze zostawałam dłużej, by zwiedzać i poznawać kulturę bezpośrednio od lokalnych mieszkańców. Tym sposobem zwiedziłam bardzo wiele krajów, byłam m. in. Libanie, Syrii, Izraelu, Jordanii. Później miałam szczęście podróżować też po Azji – zwiedziłam Chiny, Kambodżę, Laos, Wietnam, Tajlandię, ale też moją ukochaną Afrykę – dużo by o tym opowiadać J

EC: Podróże, otwartość, wiara w ludzi wyniesiona z domu pomogła ci odnieść sukces?

JO: Z domu wyniosłam założenie że ludzie są dobrzy i świat jest dobry, takie „domniemanie niewinności” – jeżeli ktoś mnie nie zawiedzie, nie rozczaruje, to nie mam podstaw mu nie ufać – również biznesowo. Myślę, że ludzie to we mnie wyczuwają i dlatego współpraca ze mną jest zazwyczaj bezkonfliktowa. Taka postawa pomaga odnieść sukces, bo jest oparta na zwykłej, ludzkiej uczciwości. Bardzo wierzę w rozmowę – myślę, że zawsze warto rozmawiać i tak naprawdę można wszystko powiedzieć, nawet trudne rzeczy, tylko trzeba wiedzieć jak. Nie wolno też zapominać o tak podstawowej rzeczy jak szacunek dla drugiego człowieka. A jeżeli coś nie wyjdzie, to mówie sobie „trudno”, staram się iść dalej, a ostatnio próbuję też z każdego niepowodzenia wyciągnąć lekcję dla siebie – czasem okazuje się, że po głębszej refleksji takie niepowodzenie wcale nim nie jest, trzeba tylko spojrzeć z innej perspektywy, przyjąć stanowisko „ok, nie ułożyło się tak jak chciałam, ale sprawdzę co w tym jest dobrego dla mnie”.

EC: Myślisz o sobie że jesteś wyjątkowa?

JO: Jestem sama dla siebie wyjątkowa, bo lubię siebie, mam różne odcienie.

EC: Co widzą w Tobie inni?

JO: Najbardziej mój „hura” optymizm (śmiech)

EC: Nam często „hura” optymizm kojarzy się ze słomianym zapałem, a u Ciebie jest inaczej, ten biznes prowadzisz z dużym zapałem i sukcesem, więc za co Cię podziwiają w pracy?

JO: Robiłam swego rodzaju badanie wśród pracowników. Usłyszałam, że jestem odważna, profesjonalna a dokładnie, że jestem „profesjonalnie ciepła” J. Myślę, że moim atutem jest fakt, iż tworzę atmosferę do rozwoju – ludzie pracujący ze mną chcą się rozwijać, nie boją się mówić co myślą, zgłaszać swoich własnych pomysłów, mówić, że z czymś się nie zgadzają. W rożnorodności umysłów tkwi siła przedsięwzięcia, jeżeli pracownicy są klonami szefa, to firma rozwinie się tylko do pewnego momentu, do granicy rozwoju szefa. Jeżeli chcemy budować silne, zdrowe firmy nie bójmy się zatrudniać ludzi większych, mądrzejszych od nas, posiadających większe kompetencje w ważnych dla nas obszarach – to pozwoli nam się rozwinąć, stać się przedsiębiorstwem gigantów a nie karłów. Mówiąc „gigantów” mam na myśli niekoniecznie rozmiar firmy, ale np. nadzwyczajną jakość, kreatywność, wyjątkową wartość którą zaoferujemy klientom. Zresztą uważam, że „z niewolnika nie ma pracownika”, to zadaniem szefa jest tak zmotywować pracowników, żeby im się chciało z ochotą przychodzić do pracy. Bardzo ważna jest bezpośrednia komunikacja i jasne precyzowanie oczekiwań oraz regularna ewaluacja – tego nauczyłam się mieszkając pracując w USA, najpierw w Nowym Jorku, potem w Las Vegas.

EC: Co robisz żeby im się chciało?

JO: Przede wszystkim chodzi o zrozumienie ludzkich rzeczy – niektórzy mówią że jestem naiwna a ja mówię, że jestem empatyczna. Nauczył mnie tego mój tata i tego samego uczy mojego synka Aleksandra. Kiedy byłam dzieckiem siadaliśmy na schodach i słuchaliśmy żab, później mówił „chodź pokażę ci pierwszy pączek, pierwszy kwiat”, każdego dnia odkrywaliśmy coś nowego, zachwycającego. Celebrowanie takich małych rzeczy powoduje, że chce się nam więcej dać z siebie, że się uśmiechamy częściej, że z większą uwagą podchodzimy do spraw innych ludzi. Staram się być wrażliwa na ludzkie sprawy i cieszę się z wszystkich małych sukcesów, moi współpracownicy chyba to widzą i może to ich też trochę motywuje?

EC: Co celebrujesz w swoim życiu?

JO: W pracy celebrujemy małe rzeczy, każdy przeprowadzony kurs, każdą liczbę przeprowadzonych lekcji, świętujemy urodziny każdego pracownika, zawsze wysyłamy im życzenia, organizujemy wigilie firmowe na które zapraszamy pracowników z rodzinami, wszyscy dostają drobne prezenty – myślę, że to małe rzeczy, ale miłe i potrzebne. W życiu prywatnym mimo codziennego zabiegania staram się zauważać wszystkie drobne wydarzenia, które wywołują uśmiech na mojej twarzy – słońce, zapach letniego poranka, pęd powietrza na twarzy podczas jazdy rowerem… Powodów do uśmiechu jest wiele, tak jak i wiele jest wydarzeń, ludzi, sytuacji które mogą stać się dla nas inspiracją – prywatnie i biznesowo, trzeba tylko się na taką możliwość otworzyć. Po prostu jestem uważna.

EC: Jak radzisz sobie z porażkami?

JO: Jestem bardzo emocjonalna, więc na początku zawsze jest słabo… Bardzo przywiązuję się do ludzi, ale jak coś jest twoją siłą to może być i twoją słabością. Swego rodzaju porażką jest rozstanie z pracownikiem, bo jestem potem zawsze smutna i zastanawiam się, co mogłam zrobić lepiej, żeby chciał zostać. Oczywiście są różne powody rozstania, np. ktoś zajdzie w ciążę lub po 7 latach zmienia pracę, są to powody niezależne ode mnie i chociaż je rozumiem to i tak jest mi ciężko. Kolejny rodzaj porażki biznesowej to np. utrata dużego klienta – i chociaż z jednej strony to porażka, to z drugiej tworzy się przestrzeń na zmianę, na „nowe rozdanie kart”, na nowe myślenie – również w kontekście rowoju firmy, zmiany modelu biznesowego. Tak było u mnie. Jednak w życiu mam zdecydowanie bilans na plus. Z dzieciństwa pamiętam książkę „Pollyanna” Eleanor H. Porte. To historia dziewczynki, która doświadczona ciężko przez los obiecała sobie, że każdego dnia będzie zauważała pozytywne rzeczy i ja mając 11 lat postanawiałam sobie wyszukiwać każdego dnia radosne momenty. Wtedy, patrząc na swoje życie, pomyślałam, że jestem szczęściarą. Do dzisiaj tak o sobie myślę.

Jednak na smutek też sobie trzeba pozwolić. Trzeba sobie dać przyzwolenie na przeżycie smutnych emocji, zdarzeń, na płacz, na chwilę refleksji, zadumę – bez tego nie będzie w nas dojrzałości, bo smutne chwile po prostu się zdarzają i uciekanie od nich nie sprawi, że znikną. Przeżywanie całego wachlarza emocji, od złych i smutnych do radosnych nas ubogaci, a nie odwrotnie. Nie trzeba być na siłę szczęśliwym i poddawać się „terrorowi uśmiechu za wszelką cenę”, ale musimy pamiętać, żeby nie popadać w skrajności.

EC: Jak byś określiła swój kierunek budowania marki osobistej?

JO: Kiedy myślę o swoich działaniach, kiedy startowałam i przez te minione lata budowałam firmę intuicyjnie, mam wrażenie, że zbudowałam mimowolnie jej renomę u podstaw a przy okazji reputację swojego nazwiska. Teraz, m.in. dzięki Akademii Marki z Klasą robię to świadomie, wychodzę na zewnątrz jako Joanna Olejek – jestem w końcu na FB (śmiech). Dowiedziałam się wiele o sobie, wiem więcej o własnej wartości, sprawczości i potrafię dobrze to komunikować w różnych kanałach. Chcę przekazać to, w co wierzę najbardziej, bo sama doświadczyłam, że znajomość języków naprawdę pomaga w rozwijaniu siebie, eliminuje mnóstwo kompleksów i otwiera wiele drzwi!

EC: Z czego słynie Joanna Olejek?

JO: Ktoś powiedział o mnie: „więcej pomysłów niż czasu”. Tak było z moją drugą firmą, czułam całą sobą, że to jest to, nie kalkulowałam tego, nie zastanawiałam się czy mam wystarczająco dużo czasu, wiedziałam po prostu, że muszę to zrobić. Bo lepiej coś zrobić, spróbować i ewentualnie żałować, że się to zrobiło, niż nawet nie spróbować i potem żałować do końca życia. I ja tak próbuję ze wszystkim. Moja siła to pomysły, które testuję, sprawdzam a niektóre realizuję. Nie cofam się przed niemożliwym.

EC: Co byś powiedziała kobietom, które budują swój biznes?

JO: Wierzę, że kobieta, która jest szczęśliwa sama ze sobą może stworzyć szczęśliwy biznes. Jeśli jestem szczęśliwym człowiekim to będę dobrą mamą, żoną, szefową. Więc nie bójmy się sięgać po swoje szczęście, realizować siebie, testować szanse które codziennie daje nam życie, znajdźmy swoje mocne strony i otwórzmy się na nowe wyzwania.

EC: Co będzie za 10 lat?

JO: Będę miała 46 lat, będę mieszkała przy ulicy Filtrowej lub w klimatycznym, starym domu w centrum Warszawy. Dojdę do perfekcji w równowadze między pracą a domem (śmiech).

Joanna Olejek: właścicielka Multi Niania i Multi Lingua, anglistka po UW i politolog, absolwentka UMCS, ukończyła również studia podyplomowe na Katedrze Języków Specjalistycznych UW z tłumaczeń tekstów specjalistycznych a następnie Akademię Zarządzania dla Właścicieli Szkół Językowych, absolwentka Akademii Marki z Klasą, członkini Lady Business Club. 

Ewa Czertak: wspólnik Business Unlimited Sp.J., ekspert i praktyk personal brandingu, prezes Akademii Marki z Klasą, współtworzy Lady Business Club. Pełen profil Ewy Czertak.

 

joanna olejek | multi lingua | multi niania | rozmowy o marce

Czytaj także