Emilia Bartosiewicz: Kiedy uznałaś, że chcesz zostać architektem wnętrz?

Dominika Rostocka: Na swojej stronie internetowej piszę, że o byciu architektem marzyłam już jako 4-letnie dziecko. I jest to najszczersza prawda. Od najwcześniejszych lat bawiłam się zabawkami, które w większości sama sobie tworzyłam. Ponieważ miałam to szczęście, że miałam bardzo wyrozumiałych rodziców i nieograniczoną przestrzeń życiową, nikogo nie dziwiło, że do zabawy ściągałam z okolicy przeróżne znaleziska. Tworzyłam z nich domy na drzewach, fortece, tamy na rzece… Zawsze byłam prowodyrem najdziwniejszych instalacji. Nasze zabawy (z moim bratem i rówieśnikami z ulicy), były słynne w całej okolicy. A już wtedy fantazji mi nie brakowało! Moje zainteresowanie rysunkiem i konstrukcjami przestrzennymi, zaczęło się bardzo wcześnie. Kiedy miałam kilka lat, odkryłam w pewnej skrzyni stare encyklopedie bardzo bogato ilustrowane – to było moje pierwsze olśnienie. Pamiętam, że gdy tylko mogłam, uciekałam do tego schowka i godzinami oglądałam niezwykłe ilustracje. Wracałam do domu i opowiadałam niestworzone historie na ich temat. Moja babcia miała cierpliwość ich słuchać i mówiła wszystkim, że jak nic będę aktorką. Ja się na to denerwowałam i uparcie wszystkim wmawiałam, że będę architektem! Moim marzeniem było konstruować niezwykłe rzeczy. W późniejszym, dorosłym życiu niestety brakuje czasu na fantazje. Dlatego moje marzenia o niezwykłych konstrukcjach odkładałam zawsze na spokojniejsze czasy, zadowalając się tworzeniem mniejszych rzeczy, jakie mogłam robić w realiach w jakich żyłam.

A o tym, że chciałam być architektem od dziecka, mam w pamięci kilka zabawnych historii. Pierwsza w szkole podstawowej, kiedy w 7-mej klasie zapytani o to kim, chcemy zostać jak dorośniemy, wstałam i bez zastanowienia wydeklamowałam – „architektem”. Cała klasa pokładała się ze śmiechu, widząc mnie śmiertelnie poważną i kompletnie zdziwionego wychowawcę. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie to, że jako dziecko pełne fantazji uchodziłam za największego łobuza okolicy. Tak poważna deklaracja była więc dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Ja natomiast byłam tak mocno przekonana, że będę tym kim chcę, że zupełnie nie wiedziałam o co im wszystkim chodzi..(uśmiech)

Niemal identyczna sytuacja zdarzyła się później w liceum, kiedy zapytana o kierunek wybranych studiów, znów pełna przekonania stwierdziłam, że „będę architektem”. Usłyszałam już nie śmiech a ryk całej sali, gdyż w liceum byłam jeszcze większym buntownikiem. Generalnie, zawsze miałam opinię osoby bardzo zdolnej, ale kompletnie oderwanej od rzeczywistości… Tak czy siak, na studia dostałam się z bardzo wysoką notą, a w ich trakcie dorosłam, i bardzo poważnie do nich podeszłam. Pamiętam, że nie miałam w ogóle czasu na zabawy studenckie i życie akademickie, bo natchniona tym, że mogę tworzyć i projektować, bardzo wcześnie zaczęłam pracować.

EB: Na rynku jest bardzo wielu projektantów, architektów, osób, które zajmują się designem. Z Twojej perspektywy na co zwrócić uwagę przy wyborze tej „jedynej” osoby, która ma stworzyć magiczne miejsce?

DR: Przede wszystkim muszę z radością podkreślić, że powstał już w Polsce peleton dobrych architektów, prężnie działających na światowym poziomie i skutecznie poszerzających rozumienie naszego zawodu przez Polaków. Jeśli chodzi o wybór odpowiedniej osoby do projektowania, sugeruję podjęcie następujących dwóch czynności: weryfikację doświadczenia i zapoznanie się z portfolio dotychczasowych realizacji (często można to już zrobić z poziomu strony www danej firmy czy projektanta), a następnie zaaranżowanie bezpośredniego spotkania. Nawet jeśli jest to projektant z polecenia, powinniśmy przed rozpoczęciem współpracy porozmawiać z nim i przekonać się, czy odpowiada nam mentalnie i czy się z nim łatwo porozumiemy. Generalnie moje odczucia są optymistyczne. Z jednej strony, Polacy coraz częściej podejmują współpracę z architektami i są otwarci na ich pomysły. Z drugiej strony, sami coraz częściej poszukują inspiracji i zaczynają się wnętrzami interesować, o czym świadczy choćby ogromny wysyp polskich blogów o tej tematyce.

EB: Co jest wyróżnikiem Twojej marki, co sprawia, że klienci wybierają właśnie Ciebie?

DR: Wyróżnikiem mojej marki są style projektowe dedykowane wytrawnym odbiorcom oraz daleko posunięta personalizacja wnętrz. Co do pierwszego, najchętniej projektuję wnętrza w stylistyce New Art Deco i New Classic, które leżą na przeciwnym biegunie do najpopularniejszych teraz wnętrz skandynawskich czy loftowych. Co do drugiego, moją ambicją jest projektowanie przestrzeni, w których znajduje się maksymalnie dużo elementów zaprojektowanych z myślą o danym inwestorze. Tworzę więc autorskie wzory mebli, lamp, okładzin ściennych, płaskorzeźb i dekoracji na potrzeby poszczególnych wnętrz.

Takim podejściem staram się zarazić wszystkich, aby zauważali najmniejsze elementy wokół siebie, aby doceniali rękodzieło, aby nie pozostawali obojętni na piękno przedmiotów. Świat z jednej strony się rozwija, z drugiej zalewa nas masową produkcją, tak więc namawiam każdego aby zauważył, że liczą się rzeczy, które ktoś zrobił w przypływie genialnego natchnienia, a nie kopii kopii, która dawno już zgubiła pierwotny przekaz.

EB: Co jest Twoją inspiracją? Gdzie szukasz inspiracji w swoich projektach?

DR: Moją największą inspiracją są podróże. Oczywiście, te na zagraniczne targi wnętrzarskie także. Ale mam na myśli przede wszystkim prywatne podróże w nieznane, bez większych przygotowań i rezerwacji. Mogę się pochwalić, że odwiedziłam już 42 kraje, i każda podróż była pełna obserwacji i refleksji, a w efekcie – inspiracji twórczych. Za każdym razem wyjazd to okazja do spojrzenia na sprawy z innej perspektywy i do zbierania nowych wrażeń. Od lat nie byłam na „normalnych” wakacjach, podczas których leży się nad basenem i czyta ulubioną książkę… Ja książki czytam w samolocie. Przeważnie pakuje się na 40 minut przed samolotem, bez względu na to, czy lecę na Hawaje czy do Kazachstanu gdzie jest -30st. Od 20 lat mam tę samą małą walizkę na kółeczkach i jestem dumna, że bez względu na to, na jak długo jadę i bez względu na to dokąd, zawsze się do niej pakuję w 7 minut i ona zawsze jest ze mną podczas lotu. Nie cierpię czekać na bagaż. Podróże w moim wykonaniu to tysiące zdjęć, setki notatek i szkiców. Zawsze wracam z głową nabitą pomysłami.

Dominika Rostocka – architekt wnętrz, designer, prezes i główny projektant w Creative Coop Architects. Założycielka Atelier Grzybowska 6/10, Szkoły Produkcji Wnętrz i Designu oraz Fundacji Art&Mind. Wyróżniana w Polsce i za granicą. W 2013 roku jej „Rezydencja pod Dębami” została nagrodzona w Londynie tytułem Best Interior Design w prestiżowym konkursie European Property Awards. W 2016 roku tytuł najlepszego apartamentu w Europie w tym samym konkursie uzyskała jej realizacja „New Art Deco Apartment”. W ciągu 19 lat kariery zawodowej zrealizowała kilkaset projektów wnętrz w Polsce i za granicą (między innymi we Włoszech, Niemczech czy Dubaju). Specjalizuje się w kompleksowej aranżacji luksusowych domów i rezydencji. Projektuje także obiekty publiczne i zajmuje się konserwacją zabytków. Znakiem rozpoznawczym jej realizacji są oryginalne detale. Tworzy nie tylko projekty budynków i wnętrz, ale także wzory autorskich mebli i indywidualnych elementów dekoracyjnych. Członkini Lady Business Club. Więcej informacji TUTAJ

architekt | dominika rostocka

Czytaj także