Genius Loci. Architektura to tworzenie wyjątkowości – niepowtarzalnych miejsc i światów. To ekspresja tożsamości użytkownika i twórcy!
Często słyszy się lub czyta, zwłaszcza w hasłach reklamowych, o miejscach z duszą. Co to znaczy? Czy duszę można kupić razem z meblami, tapetami, dywanem czy lampą? Czy można ją stworzyć przez umiejętny dobór i kompozycję elementów? Czy ktokolwiek ma prawo przypisywać sobie taką moc? Szukałam odpowiedzi na te pytania przez wiele lat, obserwując ludzi w kontakcie z architekturą wszelkich gatunków.
Zdarza się, że chętnie wracamy do miejsca z pozoru zwyczajnego. Owszem podziwiamy wspaniały design a jednak coś nas w nim odpycha, nie pozwala się rozluźnić, oddychać pełną piersią, otworzyć się na doznanie piękna, pozostać na dłużej. Może z architekturą jest jak z winem, o którym opowiadał Marek Kondrat w jednej ze swoich historii: „Które wino jest najlepsze? – to, które Ci smakuje”. Po latach, myślę, że prawdziwa rola architekta znacząco odbiega od stereotypowej. Sprzeciwiam się zwłaszcza stawianiu pomników ego zamiast empatycznego zrozumienia świata ludzkich potrzeb. Prawdą jest, że mamy zmysł estetyczny i wyobraźnię przestrzenną, ale mają ją też i inni ludzie. Potrafimy zobaczyć coś zanim to powstanie, połączyć lub rozdzielić elementy, zagrać kształtem, kolorem i światłem, ale to też nie zawsze wystarczy…
Myślę, że tajemnica tkwi w człowieku, w jego mocy nadawania miejscu znaczenia. Duch miejsca to nie nadprzyrodzona zjawa, ale część ludzkich emocji pozostawionych w konkretnej przestrzeni. To myśl, uczucie, wrażenie, które porusza i sprawia, że człowiek czuje się lepszy, piękniejszy, silniejszy… Do takich światów chętnie wraca w poszukiwaniu wyjątkowości chwili, za każdym razem zostawiając w zamian kolejną cząstkę siebie.
Zastanawiałyście się na czym polega fenomen niektórych starych kościołów? Wystarczy uświadomić sobie, ile ludzi szukało w nich schronienia, ukojenia, wsparcia, ile pozostawiono tam nadziei, miłości, żalu, gorliwych próśb, wdzięczności. To samo zjawisko dotyczy domu rodzinnego, w którym spędziliśmy szczęśliwe dzieciństwo, salonu w domu babci, gdzie z wypiekami na twarzy oglądaliśmy stare albumy lub strychu, na którym dziadek trzymał swoje skarby. To ludzkie emocje a nie wymyślna oprawa, tworzą duszę miejsca. Miejsce jednak musi sprzyjać ich uwolnieniu i kreacja takiej przestrzeni jest właśnie rolą architekta. Czy można to zrobić bez zrozumienia człowieka? Bez zobaczenia go jako całości, razem z jego potrzebami, dążeniami, pragnieniami i… słabościami? Czy można usłyszeć subtelny głos duszy bez otwartości, pokory i akceptacji?
Autor: Joanna Toporowska, architekt: www.architekturadlalludzi.pl