Relacje między kobietami to niełatwy temat. Obszar wielu konfliktów i nieporozumień, zawiści i rywalizacji, niespełnionych pragnień i wzajemnych zranień. Pokazały to znów dobitnie wydarzenia ostatnich tygodni, kiedy to część kobiet zjednoczyła się w pragnieniu wolności, decydowania o własnym ciele i dokonywania autonomicznych wyborów, a druga część w obronie życia i katolickich wartości. I w jednej i w drugiej grupie nie zabrakło osądzających i głęboko raniących słów, rzucanych przez kobiety w inne kobiety. Dlaczego tak często stajemy przeciwko sobie? Co sprawia, że zamiast wspierać się wzajemnie, walczymy ze sobą? Dlaczego tyle w nas ocen i osądów? Co zrobić, by stanąć w końcu razem?

Patriarchat w naszej głowie

Są tacy, co tłumaczą taki stan rzeczy istnieniem tzw. „patriarchatu”. Bo to przecież mężczyźni nienawidzący kobiet są wszystkiemu winni! To oni ustanawiają nowe przepisy ograniczające prawa kobiet, odsyłają kobiety do kuchni, przypominają im, gdzie jest ich miejsce w szeregu, argumentując, że powinny dbać o „domowe ognisko” i cierpliwie znosić niedogodności życia. I oczywiście brać maksimum tych niedogodności na siebie, odciążając swoich mężczyzn, którzy są przecież „stworzeni do wyższych celów”. 

Tak, mężczyźni pogardzający kobietami uczynili na przestrzeni wieków ogrom złych i strasznych rzeczy. Jednak, gdy przyjrzycie się uważniej, zobaczycie że wśród osób, które uczestniczą w powyższym procederze jest cała masa kobiet! Są kobiety, które chcą innym kobietom odebrać prawo do dokonywania własnych wyborów. Kobiety, które patrzą z zawiścią, gdy jakaś przedstawicielka kobiecego rodu „wychyla się” odnosząc sukces. Które nie akceptują innych, niż własne, poglądów. Albo reagują oburzeniem, gdy „słaba” kobieta w mocnych słowach komunikuje swoje żądania. Bo przecież „powinna” być miła, uprzejma i delikatna, w kulturalny sposób przekazując, co ją boli.  

Tak naprawdę patriarchat jest w naszej głowie. My, kobiety nosimy w sobie te wszystkie zakazy, nakazy, głosy oburzenia, sankcje, kary i normy. Same ustawiamy się często na ostatnim miejscu w przysłowiowym szeregu. Bo tak nas wychowano, wyssałyśmy to z mlekiem matki, a nasza matka z mlekiem swojej matki. Dlatego mam poczucie, że zamiast walczyć przeciwko „męskiej dominacji” powinnyśmy pracować nad tym, by docenić siebie. By zrozumieć że jesteśmy ważne i umieć stanąć razem. Jak siostry. Bez oceniania, zawiści, wrogości i rywalizacji.

Kobieta kobiecie wilkiem?

Pewnie kojarzysz krążący w sieci filmik „Be a lady, they said”, w którym Cynthia Nixon, aktorka znana przede wszystkim z serialu „Seks w wielkim mieście” punktuje wymagania, nakazy, zakazy, roszczenia i żądania, jakie my kobiety słyszymy na własny temat. Jakie powinnyśmy być, jakie warunki spełnić i do jakich zasad się zastosować, by zasłużyć na uwagę, akceptację i poczuć się w końcu uznane i docenione. 

I pewnie czułaś, jak ten przekaz jest krzywdzący, manipulujący i „szarpiący” nami na wszystkie strony. „Przytyj, schudnij. Umaluj się, bądź naturalna. Bądź bardziej sexy, nie bądź taka wyuzdana”. A co jest w tym najgorsze? To, że w przeważającej większości takie przekazy słyszymy nie od mężczyzn, tylko od innych kobiet.

Kobieta kobiecie wilkiem? Niestety. Kobiety potrafią być dla innych kobiet okrutne, oceniające, bezlitosne w swoich osądach. Mnóstwo w nich zawiści, pogardy i niechęci. Zdarza mi się podczas sesji coachingowych słyszeć negatywne albo zawistne stwierdzenia moich klientek o ich przyjaciółkach, koleżankach z pracy i innych kobietach z najbliższego otoczenia. Zawsze wtedy kieruję uwagę takiej klientki do wnętrza jej samej. Pytam, co sprawia, że wypowiada ona tak mocne słowa? Co takiego jest w niej zranione albo niezauważone? Co powoduje, że pojawia się tak surowa ocena innej kobiety? I przeważnie słyszę w odpowiedzi, że jest to strach. Że „jest we mnie taka część, która boi się, że jestem gorsza, słaba, niekompetentna, niewystarczająca, zbyt tchórzliwa, za mało błyskotliwa etc.”

Podświadomy mechanizm

Kiedy widzisz inną kobietę, robiącą coś „lepiej” niż Ty, odkrywasz w sobie lęk, że jesteś gorsza. Chcesz udowodnić sobie i całemu światu, że tak nie jest. Chcesz się tego lęku pozbyć, robiąc coś, co spowoduje, że on choć na chwilę przycichnie. Możesz oczywiście próbować odnieść większy sukces niż ta kobieta, ale to może być czasochłonne. Jak możesz pozbyć się lęku szybciej? Krytykując i umniejszając tę kobietę, bo ona jest „zagrożeniem” dla Twojego chwiejnego poczucia własnej wartości. Co wtedy robisz? Zaczynasz wynajdywać w niej „wady”, szydzić z jej wyglądu, oburzać się na to, jakie wyznaje wartości i oceniać je jako „złe” albo „nieodpowiednie”. I kiedy wypunktujesz jej błędy, wyśmiejesz nową fryzurę, ucieszysz się z jakiegoś potknięcia albo stwierdzisz, że skoro odnosi sukcesy, to na pewno jest złą matką i zaniedbuje swoje dzieci, wtedy zaczynasz czuć się lepiej. „Już nie jestem gorsza! To ona jest gorsza, bo zrobiła coś nie tak, ma odrosty albo obdrapany lakier na paznokciach, a jej dzieci siedzą z opiekunką cały dzień”. Wtedy oddychasz z ulgą i przez chwilę Twoja samoocena rośnie. 

To właśnie ten mechanizm wyzwala te wszystkie: „Jak tak można?!”, „Ja nigdy bym tak nie postąpiła”, „Co za oburzające zachowanie”, „Jaki ona ma wielki tyłek w tych dżinsach ”, „Ale się skompromitowała”, „Dobrze jej tak!”. 

Jak sprawić, by ten mechanizm przestał nami rządzić? Co zrobić, by stanąć w końcu razem, bez zawiści i rywalizacji?

Najważniejsze zadanie

Zacząć od siebie. Od pracy nad poczuciem własnej wartości. Od zobaczenia, że jesteś ważna i wartościowa. Niezależnie od tego, w jakim rozmiarze są Twoje ubrania, ile pieniędzy masz na koncie, co osiągnęłaś dotąd w życiu i czy masz męża czy nie. Od pracy nad pozbyciem się samokrytyki. Od zaprzestania ciągłego rugania siebie i stawiania sobie wciąż nowych wymagań. 

To najważniejsze zadanie dzisiaj dla każdej kobiety. Praca nad tym, by dostrzec własną wartość i wyjątkowość. Docenić siebie, swoje osiągnięcia, swój codzienny wysiłek. Poczuć, że jesteś wystarczająca. 

I wtedy nie musisz już nikogo krytykować, by poczuć się lepiej. Inna kobieta nie jest już dla Ciebie zagrożeniem. Jesteś pewna własnej wartości i własnej mocy. Możesz stanąć obok innej kobiety i wesprzeć ją. Pochwalić jej wysiłek, pogratulować odwagi, dodać otuchy, pocieszyć w niepowodzeniu. Zaakceptować jej wygląd, uznać poglądy, uszanować to, że nie chce mieć dzieci, zaproponować pomoc, wesprzeć dobrym słowem albo „tylko” swoją obecnością. 

Zobacz, jaka wtedy rodzi się więź! Jakie buduje się zaufanie. Już nie musisz obawiać się, że inna kobieta Ci „dowali”. Możesz pozwolić sobie na bycie sobą, na bycie nieidealną, na błędy i niedociągnięcia. Bo wiesz, że żadna z Twoich sióstr Cię nie oceni. Po prostu będzie przy Tobie, tak jak Ty będziesz przy niej. 

Pamiętaj, gdy stoisz sama, łatwo Cię złamać. Gdy stoimy razem, jesteśmy wielką siłą. I żaden patriarchat nie ma już nad nami mocy. Stańmy razem w naszym siostrzeństwie i budujmy nowy świat. Na nowych zasadach. Na miłości, szacunku i wzajemnym zaufaniu. 

Autor: Małgorzata Trzaskowska – coach, trenerka rozwoju osobistego, właścicielka Ogrodu Przemian www.ogrodprzemian.pl  Autorka książki Jesteś wartościowa W poprzednim „zawodowym wcieleniu” menedżerka w korporacjach z branży nieruchomości komercyjnych. W pracy coachingowej wspiera kobiety w odkrywaniu swojej wewnętrznej mocy, budowaniu pewności siebie i przezwyciężaniu lęków, które powstrzymują je przed działaniem. Pasjonatka tenisa i tańca. W wolnych chwilach gra na pianinie. Czytaj więcej >>

kobieca moc | małgorzata trzaskowska

Czytaj także