Najstarsze, istniejące do dzisiaj, prestiżowe firmy zegarkowe powstały w połowie XVIII w. (Blancpain – 1735 r., Vacheron Constantin – 1777 r.). W Szwajcarii, w Muzeum Historycznym w Neuchatel, wisi obraz przedstawiający młodego ucznia kowalskiego, któremu angielski kupiec wręcza zegarek do naprawy.

Legenda głosi, że młody kowal naprawił go, a później, zafascynowany skomplikowanym mechanizmem, zaczął go odtwarzać i udoskonalać. Sztuki tej nauczył mieszkańców miasteczka Le Locle, położonego w górach Jury, które stało się stolicą szwajcarskiego zegarmistrzostwa.

To klimat i geografia sprawiły, że Szwajcaria kojarzy się dziś głównie z najwyższej klasy czasomierzami. Mieszkańcy dolin w czasie srogich zim byli odcięci od reszty kraju. Górale zajmowali się wtedy chałupniczo wytwarzaniem elementów do mechanizmów do zegarków, które sprzedawali na targowiskach, gdy tylko puściły śniegi.

Zegarek gadżetem
Szwajcarską tradycję pomógł uratować Nicolas Hayek, który z dwoma wspólnikami odkupił dogorywające legendy tamtejszego przemysłu precyzyjnego. Wiedział, że legenda Omegi czy Longinesa, z którym Charles Lindbergh odbył pierwszy lot nad Atlantykiem, nie wystarczą, aby podnieść się z upadku. Azjatów chciał pokonać bronią prostą – bo mechanizm składał się z zaledwie 50 elementów – precyzyjną i tanią. Powołał do życia Swatch (skrót od swiss watch oraz second watch – „drugi zegarek”).

Niedrogi, ale wysokiej jakości zegarek miał być kolejnym, odpowiednim do stroju, nastroju czy okoliczności zegarkiem gadżetem. Dzięki różnorodności wzorów (przeznaczonych dla dzieci, nastolatków, narciarzy czy motocyklistów) i wysokiej jakości technologii Hayek zaszczepił nowy sposób rozumienia i kolekcjonowania zegarków. Rok po debiucie, w 1983 r., Swatch sprzedał dwa miliony zegarków, po trzech latach 10 razy więcej. W 2005 r. 20-gramowy Swatch został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, z okazji sprzedaży przez tę firmę 333-milionowego czasomierza.

Które najbardziej luksusowe?
Ponad 500 producentów zrzeszonych w Federacji Szwajcarskiego Przemysłu Zegarmistrzowskiego pilnie chroni swój fach. Zegarek z napisem „Swiss made” jest gwarancją dla właściciela, że mechanizm został wykonany, zmontowany i wreszcie, że przeszedł ostateczną kontrolę w Szwajcarii. Producenci, którzy kupują mechanizmy w kraju Helwetów, mogą wygrawerować na swoich produktach „Swiss movement”.

W XIX-wiecznej Polsce mówiło się, że kto chce mieć zegarki, musi mieć folwarki. Dziś może je mieć każdy, ale na te z najwyższej półki stać tylko tych z bardzo zasobnym portfelem. Najwięcej trzeba zapłacić za te wyposażone w mechanizmy opracowane i wyprodukowane przez firmę sprzedającą zegarek. Najbardziej prestiżowe manufaktury mają na koncie przynajmniej kilka własnych mechanizmów.

Na szczycie piramidy zegarkowego prestiżu są: Patek Philippe, Jaeger-Le Coultre, Vocheron Constantin, Audemars Piguet, A. Lange&Sohne, Blancpain, IWC Schaffhausen, Ulysse Nardin, Girard-Perregaux, Breguet, Rolex, Zenith. Zegarki stworzone przez te firmy należą do najdroższych, a cena nie ma górnej granicy, bo zależy od materiałów i skomplikowania mechanizmu.

Tylko na przechowanie…
Dariusz Chlastawa, kolekcjoner zegarków, prezes Stowarzyszenia Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków, mówi, że choć w Polsce wciąż synonimem luksusu jest samochód czy piękny dom, to mechaniczne i luksusowe zegarki zaczynają powoli wracać do łask:

W okresie przed tzw. kwarcową rewolucją w latach 70. mechaniczne zegarki były bardzo ważne. Po przemianach w 1989 r. dopiero od niedawna zaczynają wracać na należne im miejsce – jednego z najpiękniejszych przedmiotów, które są biżuterią dla posiadacza oraz pięknym dziełem sztuki użytkowej.

Właściciele sklepów z luksusowymi zegarkami mówią, że zamożni Polacy zaczynają kupować zegarki z myślą o przyszłych pokoleniach. Slogany reklamowe największych graczy na rynku zegarkowym grają właśnie na taką sentymentalną nutę długowieczności. Blancpain ma na sztandarach wypisane: „Od 1735 roku nasza firma nie produkuje zegarków kwarcowych”. Patek Philippe (nie ma dziś przedstawicielstwa w Polsce, a firma, która go wcześniej reprezentowała, zbankrutowała) reklamuje się hasłem, które można przetłumaczyć: „Nigdy tak naprawdę nie jesteś właścicielem zegarka Patek Philippe. Przechowujesz go jedynie dla następnego pokolenia”. Zegarki te nosili między innymi Lew Tołstoj, Józef Stalin i Walt Disney.

Autorka: Anna Maria Dąbrowska

historia | luksus | zegarki

Czytaj także