Czuję się kobietą biznesowo spełnioną, prowadzę ciekawe życie w międzynarodowym środowisku, wypełnione kontaktami z interesującymi osobami – o polskim biznesie w Austrii i mentalności Austriaków opowiada Dominika Gąska – Obojska – właścicielka Hotelu Post Fusch w Austrii

Emilia Bartosiewicz: Od czego zaczęła się historia firmy? Dlaczego zdecydowała się Pani na założenie własnej firmy?

Dominika Gąska – Obojska: Raczej nie pamiętam, abym kiedykolwiek widziała siebie w branży hotelarskiej. W wieku 20 lat miałam w głowie dalekie podróże i życie w środowisku międzynarodowym. Od zawsze łaknęłam kontaktu z ludźmi z różnych grup etnicznych, innych środowisk. Fascynował mnie ich pogląd na świat, tak różny od naszego polskiego. Były lata 90-te, czyli moda na wszystko co zagraniczne. Na tej fali, na studiach, wyjechałam za pierwszą pracą do USA, potem studia magisterskie w Paryżu, życie za granicą. Powoli klarowała się moja wizja tego co chciałabym tak naprawdę robić – pracować w międzynarodowym środowisku. Odbyłam kilka praktyk w różnych krajach, jednak ostatecznie wróciłam do Polski, gdzie zaczęłam „wspinanie się” po szczebelkach „kariery”. Po kilku latach pracy w korporacji czegoś mi jednak brakowało. Zdecydowałam się na wyjazd za granicę i już wraz z mężem poprowadzenie rodzinnego interesu, czyli hotelu i restauracji w austriackich Alpach.

EB: Z jakimi problemami borykała się Pani przy założeniu firmy?

DG-O: Początki oczywiście były trudne, nie mając doświadczenia borykałam się z przeróżnymi problemami. Paradoksalnie, to nie cała moja wiedza zdobyta na studiach z marketingu czy dyplomacji, czy też praca na stanowiskach menedżerskich przysłużyła mi się najbardziej. Musiałam cofnąć się do tzw. korzeni i przypomnieć sobie czego nauczyłam się pracując dorywczo na studiach jako kelnerka w hotelu w Stanach. Dzięki temu wiedziałam czego tak naprawdę mogłam spodziewać się po swoich pracownikach, personelu hotelowym. Oczywiście, nie kwestionuję tutaj moich umiejętności zdobytych na zajęciach z rachunkowości finansowej czy zarządzania, ale do wyszkolenia dobrego personelu oraz ogólnego pojęcia o organizacji pracy np. w hotelu potrzeba wiedzy praktycznej. Do obsługi prawnej, księgowej wynajęliśmy firmę. Zaprzyjaźniony kolega z wioski, w której zamieszkaliśmy okazał się dyrektorem placówki banku, tak więc wszelkie kredyty czy umowy załatwialiśmy podczas jego przyjacielskiej wizyty. Tak to tutaj działa, mniejsze społeczności szanują się i lokalnie wspierają w swoich biznesach.

Z formalnego punktu widzenia, aspekty prawno – księgowe w Austrii są bardzo podobne do polskich. Zastosowałam więc zasadę zdrowego rozsądku w podejściu do dostawców, kontrahentów, podwykonawców, instytucji finansowych i księgowych. Spriorytetyzowałam działania, trzymałam się terminów płatności. Dużą pomocą służą zwykle sekcje konsularne przy ambasadach Polski, jak np. ta w Wiedniu, które posiadają gotowe informatory dotyczące spraw podatkowych czy kwestii zatrudnieniowych.

EB: Jak się odnajduje kobieta biznesu – Polka w świecie biznesu poza granicami kraju?

DG-O: Jeśli chodzi o nasze życie codzienne na austryjackiej prowincji, to wygląda to tak – prowadzimy spory hotel w małej, urokliwej wiosce w parku narodowym Wysokie Taury w pobliżu narciarskiej miejscowości Kaprun. Oprócz naszego Hotelu Post są tutaj jeszcze trzy inne hotele. Każdy z nas, właścicieli podzielił się odpowiednim „kawałkiem tortu” i swoją ofertę kieruje do gości z innych rynków. Co więcej, ceny napojów w restauracji są z góry ustalone, dla wszystkich, co by nie robić nikomu konkurencji. Tak więc mamy tutaj wiejską sielankę.

Jedyna dziwna kwestia w mentalności Austriaków to ogólnie panująca zasada, w skrócie brzmiąca „klient to wcale nie jest nasz pan”. To sprzedawca ma zawsze rację, jak czegoś nie ma to nie ma, nie wiadomo kiedy będzie i nie można tego zamówić a niczego nie da się załatwić na tzw. „piękne oczy”, co – dla nas Polek – bywa lekko frustrujące. Ponadto w praktyce wygląda to tak, że firmy odmawiają obsługi (de facto pozbawiając się zarobku!) z uwagi na np. określone godziny pracy (w piątki naród austriacki pracuje do 12 a potem jest już tylko weekend.

Jakże odmienne jest to podejście do biznesu i ścisłe trzymanie się zasad oraz nienaginanie ich do potrzeb klienta. My wprowadziliśmy w Austrii małą rewolucję – jesteśmy w stanie być elastyczni i daje nam to zdecydowaną przewagę konkurencyjną.

EB: W czym tkwi sukces prowadzenia i rozwijania własnej firmy? Co jest najważniejsze?

DG-O: Myślę, iż sukcesem prowadzenia biznesu w Austrii jest umiejętność dopasowania się do ogólnej zasady zaufania i etyki biznesowej panującej w tym kraju. Przedsiębiorca przedsiębiorcy ufa, zakupy nawet te na poważne sumy można robić na przelew, podając jedynie nazwę swojej firmy, nie legitymując się przy tym w ogóle. To wzajemne zaufanie bardzo nas na początku dziwiło. Jak to my Polacy przyzwyczajeni do tego, iż nie ma nic za darmo, a sprytniejszy lisek przetrwa na rynku, nie mogliśmy wyjść z podziwu dla tego austriackiego systemu. Cóż, tutaj miejsce znajdzie się dla każdego, kto uczciwie chce prowadzić swój biznes. Zdecydowanie łatwiej i przyjemniej jest tak robić interesy. Jak zaufa Tobie jedna osoba, za nią są kolejne, tak tworzy się reputacja firmy, opinie, a co za tym idzie –zdobywa się więcej klientów.

EB: Gdyby miała Pani tak po krótce powiedzieć, jak wygląda Pani typowy dzień pracy?

DG-O: Swój normalny dzień pracy zaczynam od przeglądania maili, rozmów z gośćmi, robię zamówienia, zajmuję się sprzedażą, marketingiem, spędzam czas z synkiem na spacerze wśród alpejskich łąk i wodospadów – i mam na to czas! Wieczorem, kiedy już młody zaśnie, to goście są najważniejsi, poświęcam każdemu z nich dużo uwagi podczas kolacji czy wieczornych animacji.

EB: Jakie ma Pani plany na przyszłość w związku z firmą?

DG-O: Moje plany na przyszłość… to rozkręcić tak interes, aby móc nim zarządzać na odległość. Po cichu marzymy też o mniejszym pensjonacie, stanowiącym uzupełnienie dla naszego hotelu. To plany na kilka lat do przodu. A jak na razie, prowadzę ciekawe życie, wypełnione spotkaniami z interesującymi osobami, kontaktami z ludźmi z międzynarodowych środowisk i mieszkam z rodziną w Austrii. Czyżby taki stan rzeczy nie był moim celem w wieku lat 20? Wszystko się zgadza. Czuję się kobietą biznesowo spełnioną.

EB: „Własny biznes to…..”

D G-O: Dla mnie własny biznes to ciągłe udoskonalanie się, otwartość i pokora. Zdecydowanie jestem zdania też, iż to dobre relacje z ludźmi są kluczem do sukcesu każdego biznesu.

Dominika Gąska-Obojska – właścicielka Hotelu POST Fusch w Austrii.

Kontakt: www.postfusch.at

Dominika Gąska - Obojska | Emilia Bartosiewicz | Hotel Post | hotel w Austrii | Hotelarstwo | polski hotel w sercu alp | Wywiad

Czytaj także