Pasja osiągania, konsekwencja w dążeniu do celu, głód sukcesów, planowanie zadań i działanie. Zdecydowanie, konsekwentnie, profesjonalnie i wszystko na już. A najlepiej na wczoraj. Osoby owładnięte pasja osiągania są bez wątpienia cennym nabytkiem dla swoich szefów, zwłaszcza w sytuacji, gdy wizjonerskie pomysły potrzebują wprowadzenia w życie, czyli mówiąc krótko pracy u podstaw. A jeżeli same są szefami, to pracują od rana do nocy, często przejmując obowiązki innych, bo przecież robią wszystko lepiej i szybciej. Bardzo często tymi osobami są kobiety. Bo pracowite, konsekwentne i ambitne. Bo raczej pracują niż „gwiazdorzą”. A jeżeli jeszcze chcą zasłużyć na uznanie czy podziw, dają z siebie wszystko, albo nawet jeszcze więcej.

Tuż po przebudzeniu układają sobie w głowie listę rzeczy do zrobienia, gdy tylko wstaną przepisują ją do kalendarza, a w ciągu dnia pracują bez wytchnienia, aby wykonać wszystkie zadania. Jeżeli na koniec dnia choćby jedna rzecz na liście pozostanie nieodhaczona, pojawia się frustracja, niezadowolenie z siebie, niedosyt. A może mogłam szybciej, lepiej, więcej… wtedy wykonałabym 100%. Tylko, że to nie jest możliwe. Byłoby, gdyby lista kurczyła się wraz z wykreślonymi zadaniami. Niestety w miejsce „done” szybko ląduje kolejna rzecz do zrobienia. I w ten sposób zawsze dzień jest za krótki, czasu za mało, a wieczorny niedosyt zabiera radość i satysfakcję. Zresztą, a jakiej tu satysfakcji mowa, skoro sukcesów i sukcesików i tak nikt nie celebruje. Szkoda na to czasu. Przecież tyle jeszcze zostało do zrobienia.

Jeżeli też żyjesz z listą „to do”, na której wciąż przybywa pozycji, w miejsce wykreślonych punktów natychmiast wskakują nowe, na celebrowanie dobrze wykonanego zadania (choćby w postaci wyjścia na lunch i zjedzenia go bez pośpiechu) szkoda ci czasu, a poza tym często pracujesz dłużej, nawet koszem życia prywatnego, wiedz że presja osiągania niesie ze sobą konsekwencje, które mogą być trudne do naprawienia.

Wypalenie zawodowe, frustracja, przemęczenie, nadmierna eksploatacja organizmu i brak równowagi między pracą a życiem prywatnym, to główne zagrożenia prowadzące nieuchronnie do punktu, w którym albo Twoje ciało odmówi posłuszeństwa albo Tobie zabraknie jakiejkolwiek motywacji i poczujesz, że praca która Cię kiedyś kręciła, po prostu Cię nuży i irytuje. Znam osobę, która po kilku latach wyrabiania 200% normy, w środku dnia wstała od biurka i wyszła, wprawiając wszystkich w osłupienie. Wypowiedzenie przysłała pocztą, a potem na długim urlopie powoli dochodziła do siebie, korzystając z pomocy psychoterapeuty.

A zatem zachowaj równowagę, pozwól sobie na relaks, sport i odpoczynek. Znajdź czas dla rodziny i przyjaciół. A przede wszystkim dla siebie. Bądź na siebie uważna i dla siebie dobra. Warto czasem powiedzieć NIE kolejnemu zawodowemu wyzwaniu, po to by powiedzieć TAK sobie i swoim potrzebom.

Autor: Małgorzata Trzaskowska – coach, trenerka rozwoju osobistego, właścicielka Ogrodu Przemian www.ogrodprzemian.pl W poprzednim „zawodowym wcieleniu” menedżerka w korporacjach z branży nieruchomości komercyjnych. W pracy coachingowej wspiera kobiety w odkrywaniu swojej wewnętrznej mocy, budowaniu pewności siebie i przezwyciężaniu lęków, które powstrzymują je przed działaniem. Pasjonatka tenisa i tańca. W wolnych chwilach gra na pianinie. Czytaj więcej >>
Artykuły autora >>

 

coach warszawa | małgorzata trzaskowska | pasja

Czytaj także